Z Waszą miłością mogę wszystko” – nowa nazwa warsztatów ustawień systemowych rodzin, tych samych warsztatów, które wcześniej nazywały się „Moje miejsce w Rodzinie i w życiu”. Dlaczego tak? Skąd ta zmiana? Czy to takie same warsztaty, czy już inne ? – takie pytania zadają zainteresowani. Zaczęłam zastanawiać się jak o tym napisać, jak wyjaśnić to, co nie do końca da się wyjaśnić, bo obejmuje pewien proces, jak wszystko w naszym życiu, świadomy i nieświadomy jednocześnie. Prowadzę grupy ustawień już od 12 lat. Nowa nazwa jest wyrazem zmian w moim sposobie patrzenia na rodzinę, na to jak jest jej dynamika, dynamika relacji, a także mojego rozumienia co naprawdę jest najważniejsze. Tytuł pojawił się w mojej głowie, kiedy zastanawiałam się co decyduje o naszej wewnętrznej sile, o tym czy i na ile realizujemy się w życiu. Raczej przyszedł do mnie, niż go wymyśliłam.
„Moje Miejsce… – miejsce wyznacza to, kim jestem w systemie, wyznacza rolę każdego w stosunku do innych członków rodziny: córki/syna, siostry/brata, wnuczki/wnuczka, itd., porządkuje system, ustanawia hierarchię. Wydawało się, że rozpoznanie i uznanie tego, uszanowanie hierarchii, a właściwie osób, z którymi jesteśmy powiązani, połączeni, jest tym co wystarczy, żeby w nas się uporządkowało i byśmy mogli uporządkować swoje życie. Tak naprawdę to jest dopiero początek, punkt wyjścia, punkt z którego wyruszamy w świat. Żeby w świat wyruszyć, zmagać się, budować, realizować swoje pragnienia, potrzebujemy czegoś jeszcze. Tym czymś jest właśnie miłość. Uczymy się jej poprzez to, że jesteśmy kochani, że jesteśmy nią obdarzani, a potem sami nią obdarzamy. Prowadząc grupę mówiłam zwykle o miłości, która spaja system rodzinny, o tym, że zawsze jest, choć nie zawsze łatwo ją zobaczyć, a raczej poczuć, doświadczyć.
The Beatles śpiewali „All You need is love,” a tłumy słuchaczy szalały z radości, wyrażając gorący aplauz dla tych słów: „ Wszystko, czego potrzebujesz to miłość”. Im dłużej żyję, przyglądam się światu, pracuję z pacjentami, tymi dorosłymi i z całkiem małymi, tym bardziej oczywiste staje się dla mnie, ze miłość jest najważniejsza, jest siłą, która kreuje świat. To ona sprawia, ze pojawiamy się na świecie, że jesteśmy zaopiekowani i możemy przeżyć. Ona pomaga wzrastać, tworzyć wielkie dzieła, albo po prostu żyć, troszcząc się o innych, o świat wokół. brak pogrąża w bezdennej rozpaczy, albo popycha do zachłannego poszukiwania, albo jeszcze gorzej, do niszczenia wszystkiego. Jej istnienie dodaje sił i skrzydeł, pomaga przetrwać i pokonywać przeciwności losu. Miłość sprawia, że chce się żyć, z nią można wszystko.
Jest wiele form wyrażania miłości, dużo więcej, niż przychodzi nam do głowy, kiedy o tym myślimy.W naszej kulturze i czasach: miłości romantycznej, przez duże M, są to oczywiście słowa, czułe gesty i spojrzenia, uśmiechy – to wszystko, co możemy zobaczyć w romantycznych filmach o miłości…… i w reklamach. Trudniej jest zobaczyć miłość w zakazie wyjścia na boisko, który ojciec daje synowi, bo ten musi odrobić lekcje. W tym, że matka wpycha dziecku jedzenie, czasem złoszcząc się na nie i krzycząc, a kiedy jest już dorosłe, wciąż pakuje mu wałówkę, choć ono kłóci się, że nie potrzebuje. Zobaczyć miłość w codziennym trudzie, w tym, że rodzice robili co mogli, tak jak umieli, żebyśmy my, ich dziec,i „wyszli na ludzi”, choć nigdy nie powiedzieli tego magicznego słowa „kocham cię”. Tak jak ich rodzice, a nasi dziadkowie, robili to dla nich i może także nie mówili „kocham cię”, bo ważne było żeby ich dzieci miały co jeść, żeby przeżyły w świecie bez lekarzy, antybiotyków, szczepionek, pampersów itp.I to było najważniejsze. I jeszcze to, żeby miały choć trochę lepsze, łatwiejsze życie. Tego rodzice chcieli dla dzieci, dziadkowie dla wnuków, ciotki i wujowie dla bratanków i siostrzeńców, bracia i siostry dla siebie nawzajem, dla swoich przyjaciół, ukochanych.
Więc pod „Waszą….” Kryje się wiele osób, tych które znaliśmy, spotkaliśmy w naszym życiu, a także tych, którzy umarli, zanim przyszliśmy na świat. Oni chcieli, żeby ich potomkowie mieli dobra życie, tak jak my chcemy lepszego życia i świata dla tych, którzy przyjdą po nas.
To jest Miłość. Kiedyś nazywano to także błogosławieństwem. I wierzono, że Bóg kocha każdego jednakową miłością, bezwarunkowo.
KTO DLA CIEBIE KRYJE SIĘ POD SŁOWEM „Z WASZĄ …, JAK WIELE OSÓB I JAK WIELE MIŁOŚCI?