Ludzie często nie wiedzą, jak się obchodzić z emocjami. Niektórzy są przekonani, że należy przeżywać jedynie przyjemne uczucia. Nie chcą w sobie widzieć lęku, gniewu, nienawiści, pożądania i innych przykrych doznań. Potępiają za nie siebie i wszystkich wokół. A to dlatego, że się boją tak niemiłego samopoczucia.
Przykrość doświadczania emocji rodzi się z trudności wyrażania ich i radzenia sobie z nimi. Uwolnienie od tych sposobów rodzi radość. Jednak niewielu jest takich, którzy potrafią sobie z tym poradzić, a „kulturalne” środowisko w tym najczęściej przeszkadza. Kulturalni ludzie radzą: bądź miły, bądź dobry, nie sprawiaj innym przykrości (nawet jeśli oni ci ją sprawiają), przecież nie wypada się cieszyć, gdy inni wokół cierpią… itd. Czy sądzisz, że będąc miłym dla innych, będziesz dla nich dobry i że to wywoła pozytywny rezultat?
Jeśli tak, to liczysz na pozytywny oddźwięk, a to jest wyrachowanie. Tak motywowane miłe postępowanie często wywołuje negatywny oddźwięk. Inni natychmiast odczuwają fałsz, a nawet czują się zranieni.
Rzecz w tym, żeby nauczyć się patrzeć na siebie i innych z miłością. A co to znaczy? Wielu ludzi myśli, że miłość jest emocją. I tu się mylą.
Energia emocji nie jest czystą energią życiową. Jest zabarwiona niższymi wibracjami. Czy emocja jest zła, czy dobra, to nie jest miłością. Ludzie to czują i chcą z tym walczyć. A walcząc z emocjami, zamykają się przy okazji na miłość. Miłość, jak sama nazwa wskazuje, to miłe i przyjemne odczucie w okolicy serca. Towarzyszy mu poczucie akceptacji, życzliwości, otwartości.
Aby pozwolić sobie na wyrażanie miłości, trzeba najpierw przejść przez etap nazywania i wyrażania emocji. Dzięki temu przyzwyczaja się do poczucia bezpieczeństwa podczas wyrażania czegokolwiek. Najważniejsze wydaje się nauczenie wyrażania siebie bez ranienia i atakowania innych, oraz akceptacja innych bez ranienia siebie. A przecież wiele osób podświadomie oczekuje, że zostaną zaatakowane, czy zdezaprobowane za każdą próbę odezwania się. To rodzi stres. Aby się go pozbyć, najlepiej zacząć od afirmacji:
Jestem w porządku.
zasługuję na zaufanie.
Jestem bezpieczny dla siebie i otoczenia.
Otoczenie jest dla mnie bezpieczne, ponieważ jestem niewinny i w porządku.
Od samooceny i od tego, jak widzimy swoją rolę i swoje miejsce w świecie, zależy niezwykle dużo.
Wyrażanie emocji nie musi być destrukcyjne, jak sądzą ludzie „kulturalni”. Nie potrafią oni powiedzieć komuś, że nie lubią jego zachowań, że jego postępowanie ich rani, że odczuwają niechęć do tego, co robi. Najczęściej nie znają odpowiednich zwrotów, tak sformułowanych, aby nie poniżyć rozmówcy. Dlatego unikają tematu. Ponadto nie wyobrażają sobie, że ktoś mógłby przyjąć ich wypowiedź jako dobrą radę i przy okazji, bez obrażania się. Dlatego milczą lub odwracają się speszeni. Temu może zaradzić trening asertywności, czyli sztuki wyrażania siebie i swoich opinii bez poniżania czy ranienia siebie i innych.
Kiedy jesteś wzburzony, lub napięty, odpowiedz sobie na pytanie:
Co czujesz?
Gdy już wiesz, co odczuwasz, następnym krokiem powinno być uświadomienie sobie:
Co jest przyczyną tej emocji w tobie?
To daje ci możliwość uwolnienia się od tyranii owej emocji i uspokojenie, gdy ktoś dopytuje się o sprawy, o których nie potrafiłeś dotąd swobodnie mówić.
I ostatni krok:
Opowiedz, co się w tobie dzieje, czyli co odczuwasz, i co się kryje za przyczyną tego stanu.
Wielu ludzi może roześmiać ci się w twarz, gdy będziesz w ten sposób opowiadać o swoich przeżyciach. Najprawdopodobniej nigdy nie zetknęli się z takim sposobem wypowiadania się. Dlatego nie wiedzą, co zrobić z twoją wypowiedzią i próbują ją ośmieszyć. Ale w tej konkretnej sytuacji czują się zszokowani lub przegrani.
Czasami trudno mówić o emocjach, ale taka prawda oczyszcza, często pokazuje prawdziwy oraz sytuacji. Niekiedy taka wypowiedź powala na kolana, choć nie jest agresywną reakcją. Kiedy wypowiadam własną wewnętrzną prawdę, wówczas opowiadanie o tym, co odczuwam, nie jest obroną, ani atakiem. Jest tylko informacją, która czasami może się wydawać zbędną. Ale na pewno wypowiadanie się w ten sposób jest bezpieczne. I dlatego wielu ludzi, spodziewając się ataku lub obrony, jest zdziwionych, że tak nie zareagowałem. Oni mogą czuć pogardę dla takiego idioty czy mięczaka, jak ja, ale czy musi mi zależeć na ich opinii, czy na przekonywaniu ich?
Oczywiście, że taka postawa wobec innych wymaga wysokiego poziomu samoakceptacji i poczucia własnej wartości.
Naucz się w bezpieczny sposób wyrażać emocje. To na pewno ci się przyda.
artykuł pierwotnie opublikowany 24.11.2002 r w starym wydaniu cudownegoportalu