maWitam ponownie wszystkich czytelników po długiej, ale koniecznej przerwie. W niniejszym artykule przybliżę trzy z sześciu pozostałych do omówienia znaków runicznych.
Zaczniemy od Ehwaz – znaku symbolizującego największą świętość ludów skandynawskich – konia. W opisywanej wcześniej wędrówce, nasz wewnętrzny , a zarazem mityczny bohater dociera do progu świadomego umysłu (Tiwaz) gdzie musi zmierzyć się ze srogim strażnikiem. Ów strażnik – jak pisałem, to jego własny umysł racjonalny, poczucie rozsądku, ale i zarazem dozorca jego dotychczasowych osiągnięć. Tiwaz jest czasem samodoskonalenia się poprzez poświecenie się komuś lub czemuś, poświecenia siebie w służbie idei. Wiąże się to z wyrzeczeniami, ale prowadzi prostą drogą do zamierzonego celu-doskonałości, rozmaicie pojmowanej.
W naszym świecie Tiwaz to symbol zasłużonych stanowisk, tytułów i pensji. Kiedy mamy przekroczyć granicę jego królestwa wymaga od nas swoistego nieracjonalnego zachowania choć jest to uzasadnione. „Popatrz, – mówi – osiągnąłeś wszystko w sferze mego władania, jeżeli chcesz podążać dalej, musisz pozostawić ją za sobą, a wraz z nim wszystko, co do tej pory zdobyłeś”. W zamian nie oferuje – niczym Matrixowy Morfeusz – nic, poza niepewnym poznaniem, prawdą, która nie wiadomo czym jest.
Berkano, poszukiwane ucieleśnienie marzeń bohatera czeka na niego za progiem. Bohaterowi może wydawać się, że wreszcie dotarł do kresu swej wędrówki, że teraz pozostaje tylko cieszyć się obecnością swej wymarzonej nagrody. Spędza w domu bogini noc, ale – jak opisuje to Homer w Odyseji – noc w domu Kirze to całe lata w jego ojczyźnie. Wyjaśniałem już , że Berkano to niepokalana Maria i krwawa Carridwen czy Kali w jednej osobie . To Izyda i Hathor strażniczki wiedzy i mądrości. To Freya i Frigg, od których i dla których Odyn zdobywał wiedzę. Bar to symbol niedźwiedzicy – Wielkiej karmicielki kosmosu, pani świata materialnego. Docierając do jej domu pozostajemy w nim chętnie i długo. Zanurzamy się w wartościach tego świata zapominając o tym co nas tu sprowadziło. Tylko nasze uporczywe poszukiwanie sposobów na zaspokojenie dręczącego nas tajemniczego pragnienia, głodu może niekiedy zwracać naszą uwagę. Wielu z nas je odczuwa, niewiele nazywa. Bo jak nazwać fakt, że pragniemy czegoś mocno, zdobywamy, ale satysfakcja trwa ledwie chwilę, mija niczym sen i coś gna nas dalej do kolejnego celu ,kolejnej zdobyczy. Zmieniamy to czego pragniemy, zmieniamy sposób zaspokojenia, dochodzimy nawet czasem do ekstremów, ale to nie pomaga.
Bogini, tak piękna i pociągająca zaczyna objawiać swą drugą twarz. Dostrzegamy, że uwikłaliśmy się w sieć wartości których sens trwa tylko w świecie jaki sami stwarzamy własnym postępowaniem. Wszystko czego się tkniemy – co gorsza – uwikłuje nas coraz bardziej, nabierając zarazem posmaku iluzji i ułudy. Nagle rozumiemy, że znaleźliśmy się w pułapce. Bogini wychodzi na brzeg, wydaje na świat potomstwo i pożera je na oczach tych którzy jeszcze nie oślepli na jej widok . My sami jesteśmy jej dziećmi i pokarmem zarazem. Pani tego świata karmi nas by sama trwać. Bez najmniejszego poczucia litości rozlicza nas z każdego pragnienia jakie utrzymuje nas w jej siedzibie.
Jedyne co może ocalić bohatera to zdolność nabyta w służbie strażnika progu, to zdolność „viveka” jak mówią buddyści – zdolność odróżnienia. Kiedy dociera do nas , że konieczne jest uświadomienie sobie że wszystko co zdarza się nam w codziennym życiu jest uświadomioną projekcją naszych podprogowych pragnień, zaczynamy pojmować co jest nami, a co nie jest. Docieramy wówczas do granic siedziby bogini, ale czy chcemy je przekroczyć? Przeciwnie, większość z nas woli śnić nierealny sen i zapominać o wędrówce, większość zamarza w nieistniejącym kosmicznym lodzie – sile utrzymującej wszystko w miejscu i nadającej materii formę dostępną poprzez nasze zmysły.
Tu pojawiają się dwa scenariusze – albo bohater sam wybierze dalszą wędrówkę, albo zostanie do tego zmuszony. Jeżeli znajdzie w sobie dość odwagi by odwrócić się od tego świata, bogini może mu pomóc i niczym Medea podąży za Jazonem by go strzec. Może jednak odkryć jego prawdziwe pragnienie (pozostania w jej władzy) i ruszy w pościg za bezczelnym śmiałkiem, który odważył się odrzucić jej gościnność.
Ma to miejsce zawsze – i jest łatwe do zaobserwowania – u osób w jakikolwiek sposób uzależnionych. Spójrzmy co się dzieje kiedy oświadczają, że planują zmianę. Ci których uważali dotychczas za przyjaciół nagle stają się ścigającymi demonami. Tkwiąc w cierpieniu ściągają w jego głąb każdego kto zechce się wydostać.
W drugim wypadku bohater całkiem świadomie stwierdzi, że nie zamierza odejść i pozostanie u bogini resztę życia. Niezależnie od drogi w tym momencie pojawi się Moc Ehwaz, moc boskiej interwencji, moc zmiany, moc wewnętrznego ducha. Różnica polega tylko na momencie jej pojawienia się.
W pierwszym wypadku będzie odpowiedzią na rozpaczliwe wołanie o pomoc, w drugim surowym głosem upominającym się o swoje prawa. Zastanówmy się przez chwilę nad sensownością takiego biegu wydarzeń. Pisałem wcześniej , że kluczem do zrozumienia run jest wędrówka. Kluczem do zrozumienia zaś wędrówki jest Przemiana. Kosmos runiczny to dynamiczny proces determinowany przez współredagujące siły ognia i lodu, impulsu przemieniającego i siły integrującej, która nadaje formę i dąży do zachowania skutków zmiany. Pozostawanie w domu bogini to wybór drugiego pierwiastka i zaniechanie pierwszego. Energia przestaje płynąć. Piękna i młoda bogini zaczyna więdnąć i przemijać, świat wokoło więdnie wraz z nią, a dar ,dzięki któremu ją znalazł bohater mija i ukrywa swe zalety. Ci którzy cenili nas za jego posiadanie odwracają się bo nie ma już tego z czego mogliby czerpać inspirację. Interwencja jest tu konieczna , jest łaską bóstwa, które samo jest istotą przemiany. Ono samo jest w niej i za nią ukryte, przemiana musi ruszyć dalej, dawnym trybem , tej siły nie powstrzyma nic.
Dlatego też Ehwaz utożsamia się niekiedy z ewolucją, zmianą nie gwałtowną , lecz powolną i nieodwołalną. W gruncie rzeczy Ehwaz jest tą samą siłą która objawiła się jako Algiz – ochronne dary bohatera, pomagające mu na początku wędrówki. Teraz przypominają mu o celu wyprawy i powrocie. Ehwaz ma wartość fonetyczną litery „E” choć jak wiecie, zapisujemy ją podobnie jak nasze „M”. to rzecz ciekawa , ale proszę zwrócić uwagę co się stanie kiedy odwrócimy „E” o 90 stopni w dół. Była to pierwotna wersja zapisu tego znaku (kto nie wierzy – proszę przejrzeć książkę („Alfabet w mistyce i magii” Franza Dornseiffa) a jego symbolem były drzwi, nie byle jakie drzwi, ale podwójne (sic!) drzwi do świątyni!
Ehwaz to symbol bliźniąt, od zawsze uznawanych za święte lub przeklęte. Bohater wychodzący z domu bogini staje się kimś więcej niż człowiekiem, odkrywa bowiem swą drugą wewnętrzna naturę, rodzi się raz jeszcze , powtórnie staje się „tym z podwójnych drzwi” jak mówią Hindusi. Na czym polega tajemnica odrodzenia, co leży u jej podstawy? Z jednej strony coś na co nie mamy wpływu. Kiedy docieramy do Tarotowego Sądu i Słońca widzimy tam również bliźniaków ludzką i boską naturę człowieka splecione w bratersko-miłosnym uścisku. To co przemienia Sąd w Słońce jest Łaska, coś co jest przywilejem bezimiennego boga stojącego za całością kosmicznych wydarzeń.
Rozumiemy już dlaczego możemy i powinniśmy liczyć na jej pojawienie się – jest w jego naturze i wiąże się z rolą jaką człowiek gra w tym świecie. Interwencja z zewnątrz, moc Ehwaz jest jej widomym znakiem. Ehwaz to moc transmisji, znak używany w zabiegach magicznych by nadać pęd i kierunek sile jaką zaprzęgamy do działań. Ehwaz to moc partnerstwa dobrze i szeroko pojętego – tu zaczynamy rozumieć pojęcie BLIŹNI – pojmujemy że cały świat jest naszą niewidoczną stroną osobowości, lustrem w którym przeglądamy się i odkrywamy co dnia.
W bliższych stosunkach rozumiemy, że być z partnerem to być własnym partnerem dla siebie samego, że po naszych relacjach z każdym i wszystkim co ożywione i nie można poznać jaki mamy stosunek do siebie i jaki obraz siebie samych nosimy w sercu. Ehwaz to symbol konia ale nie byle jakiego – to sam Sleipnir wierzchowiec samego ojca bogów, o 8 nogach szybszy i śmiglejszy niż wiatr. Jego nieprzypadkowo osiem nóg zbliża nas ponownie do buddyzmu, do pojęcia ośmiorakiej ścieżki, ścieżki właściwego mówienia , czynienia, myślenia itp.
Ehwaz jest więc momentem w którym uświadamiamy sobie naszą realną ścieżkę duchową , stworzoną przez nie przez dogmaty, ale wypisaną na naszym czole zanim zaczął się czas. To droga wspólna dla nas wszystkich jednakowa dla każdego – to ścieżka bez ścieżki , ścieżka tego co właściwe. A „właściwe” jest właściwe wszystko. Rozdzielenie, które jest wynikiem istnienia Irminsul, kolumny świata podpierającej niebo (Tiwaz), zaczyna zmieniać swój kształt – przestrzeń dzieląca wymiary, zaczyna je łączyć za sprawą boskiego wiatru krążącego między nimi. Tym wiatrem jest właśnie Ehwaz.
By pojąć go właściwie trzeba zrozumieć pojęcie „cugu” . Kiedy budujemy dom planujemy wentylację. Jej zasada to dwa podstawowe otwory wlot i wylot, proste prawda? „Cug” to przepływ powietrza pomiędzy nimi o ile są dobrze rozmieszczone. W naszym świecie rozważań wlot to miejsce wejścia do sfery nieświadomej wylot to miejsce powtórnych narodzin. Jako ludzie rodzimy się z łona , a po śmierci wracamy doń symbolicznie – kopiemy groby i w otwartej ziemi składamy ciało (dawniej w pozycji embrionu) usypując nad nią mogiłę. Mogiła jest wybrzuszeniem, naśladującym brzuch ciężarnej kobiety , bo przecież z ziemi wszyscy pochodzimy. Jeszcze nie dotarliśmy do wylotu, nie wiemy czym jest ów kosmiczny komin, ale czujemy ów cug, ożywcze tchnienie powietrza na policzkach.
Ehwaz to wierzchowiec Odyna, Sleipnir. Kolumna świata, Irminsul to drzewo świata na którym ofiarował się Odyn – Yggdrasil. YGG-DRASIL – znaczy rumak Ygg’a . Ygg to przydomek Odyna. Coś świta? Tak jak na płycie z Palenqe Odyn (zwany u Majów Pacal-Wotan) podróżuje na drzewie świata, na mocy kosmicznej przemiany, na grzbiecie boskiego wiatru, przemierzając przestrzenie między dwoma światami. Kosmiczne drzewo jest puste w środku, jest kominem,w którym zachodzi przemiana, Ehwaz jest jej istotą. W naturze tej runy kryją się wszystkie tajemnice. Czy jeszcze trzeba wyjaśniać dlaczego ona i symbolizujący ją koń są świętością dla Skandynawów?
W większości mitów i legend boska pomoc, interwencja lub ucieczka odbywa się na drodze lotu. Ten lot jest formą apoteozy, wzniesienia się ponad sferę ziemi. Lot rozumiemy także symbolicznie – jako podróż magiczną szamańską zwłaszcza, tym bardziej, że podstawowe narzędzie szamańskie – bęben nazywany jest nijak inaczej, ale rumakiem czarownika. Ehwaz więc jest drogą duchową rozumianą jako sposób wznoszenia własnej świadomości ku boskości. To właśnie oznacza „boże szaleństwo”, to właśnie dlatego Voo-Doo określa jako konie ludzi ,w których wstępują bogowie.
Staroangielska nazwa konia to „mare” – koszmar, zjawa. Ehwaz objawia się bowiem jako szaleństwo dla tych którzy nie chcą odejść sami od bogini, jest ich przekleństwem – widzą realnie coś czego nie dostrzegają inni, za szaleńców zaś uznawani są ci którzy podążają za koniecznością przemiany i wezwaniem boskiego głosu. Pozostawiają wszystko niekiedy – tytuły sławę, rodzinę znikając bez wieści w sobie tylko wiadomym celu.
Skoro Ehwaz jest rumakiem pozostaje nam znaleźć godnego go jeźdźca. Spotykamy go w symbolu kolejnej runy – Mannaz, znaku Człowieka. Symbolem jej jest krzyż o podniesionych ramionach, (inaczej niż my go rysujemy). W tej formie podobno pojawił się w miejscu gdzie Adam zstąpił na ziemię. Manna jest więc znakiem człowieka w sensie kosmicznym , człowieka w ogóle. Ciekawe , że litera ta występuje w aż trzech odmianach. W każdej z nich jednak widoczny jest jej podwójny charakter. W swej krzyżowej formie da się go rozdzielić na złączone dwa inne symbole – kobiecego łona i fallusa. Manna-człowiek to jedność elementu męskiego i żeńskiego. Stare mity żydowskie podają, że człowiek pojawił się w takiej obojnaczej formie na samym początku, jako że stworzony był na obraz boży , a ten nie ma formy ani męża ani niewiasty. Dopiero wskutek uwikłania się w świat biegunowy człowiek zyskał cięższe fizyczne ciało (został zesłany na niego sen, podczas którego z jego tselah – strony (nie żebra!) utworzono kobietę.
Symbolem kosmicznego człowieka jest więc Odyn, jeździec Sleipnira. Zatem Odyn jest symbolem każdego z nas, znakiem poszukującego człowieka. W wielkiej wędrówce to moment prawdziwego połączenia Boginią, wcześniej bohater ją posiadł, zdobył jej ciało, teraz sięga po duszę – zdobył księżniczkę, teraz sięga po pół królestwa (oczywiście swoje zgubione pół!) Nie tylko wie, że warto i że można, wie też jak. Bogini w opowieściach ludowych zdradza bohaterowi, jeżeli chce spędzić z nią resztę życia musi wykonać określone zadanie. Jej pozostawanie w zamknięciu warunkuje pewna siła – najczęściej potężna istota, antyteza bohatera z którą musi się on zmierzyć by wypełnić swoje przeznaczenie. Przeznaczenie jest tu kluczem. Pojmujemy bowiem teraz czym ono jest i z czego wynika. Przeznaczenie to wcielanie idei. Człowiek jest wcieleniem idei boga. Każdy jego krok jest Jego krokiem, każdy jego oddech – Jego tchnieniem. Bóg ogląda własne dzieło jego oczami patrzy na siebie ukrytego za źrenicami innych. Przeznaczeniem Człowieka jest to co musi się stać – stąd rozmieć można swoisty fatalizm Skandynawów, ale i przywiązanie doń Jezusa w słowach np. do Piotra, pragnącego odwieść go od zamiaru wydania się na śmierć. W tej chwili staje się jasne, że siła kierująca życiem każdego z nas, tworząca światy i piętrząca góry drzemie w sercu każdego z nas. Człowiek doznaje apoteozy, wznosi się na skrzydłach rumaka, mija korytarz prowadzący do tajemniczego strażnika bogini. Nie wie jak przebiegnie spotkanie, nie wie kogo spotka. Wie jednak ,że to wpisane w jego los. Ta próba ma być ostatecznym testem, który określi jego wartość.
Próba ta rozgrywa się w kolejnym znaku – Laguz, runie wody symbolu egzaminu, prawdziwej duchowej matury. O tym znaku można powiedzieć słowami Paolo Coehlo „próba zwycięzcy – noc jest najczarniejsza tuż przed wschodem słońca”. Tutaj woda jest uniwersalnym symbolem nieświadomości , ale jako siły dynamicznej, cyklicznie zmieniającej się , poruszającej się rytmicznie wokół nieruchomego środka niczym wir. Bohater przekracza ostatni próg. Ta komnata stanowi wyjście ze świata nieświadomego, wir prowadzi na powierzchnię, ale dostępu doń broni jej mieszkaniec. Nie na darmo wyobraźnię dawnych badaczy wypełniały bestie czające się w głębinach oceanów. Laguz jest znakiem ciężkiej próby ponieważ jej siła oczyszczająca wynika z zupełnie innej natury niż prezentował ją Tiwaz świadomy umysł, którym bohater nauczył się posługiwać.
Laguz ma formę połowy Tiwazu i nie jest to bez znaczenia. Wiemy że Tiwaz jest Bogiem jednej ręki. Nie potrafi pogodzić dwu rzeczy. Jest naszym umysłem potrafiącym różnicować. Jest symbolem połowy. Laguz zaś jest – no właśnie – połową połowy? Nie. Jej symbol to jakby złożony, połączony znak Tiwaz.
Laguz jest alchemicznym symbolem hieros gamos, kosmicznych zaślubin. To chwila kiedy nie może liczyć na pomoc bogini, choć ona sama jest wodą po której niesiona jest jego łódź. Nie może bazować na wiedzy , którą zdobył terminując u strażnika. Tu musi nauczyć się wierzyć. Nie w dogmaty, nie w praktyki. Musi wykrzesać czystą iskrę wiary, taką która pozwala góry rzucać w morze. To nie wiara na słowo, to wiara-wiedza, wyższa forma poznania, plutoniczna, płynąca z samych trzewi świata. Laguz jest symbolem rzeki, rzeki która zakręca, zmienia na zawsze bieg wydarzeń. Bohater wie , że dopiero teraz ucieleśni sens swej wyprawy, bogini była zachętą, odkrycie przeznaczenia paliwem, ale on sam musi puścić w ruch maszynę istnienia. Wie że prąd który porusza wodą laguz to ten sam który obecny był w wietrze ehwaz, że on sam nim jest, że każdy jego ruch to ruch „cugu w kosmicznym kominie”.
Pozostaje ostatnia próba. Z cienia wyłania się twarz tego który czekał na bohatera od chwili gdy ten się narodził. Czy jednak bohater także tego oczekiwał. Raczej nie, bo gdy ujrzał twarz mieszkańca komnaty….. po prostu….. zmartwiał.