Ta część wykładziku o pieniądzach była dla mnie szczególnie ciężka –kiedy bierzemy się za relacje i grupy, bardzo łatwo w tym temacie zboczyć w rozważania „co robią ludzie” zamiast „co możemy zrobić sami” . Ten aspekt jest dla nas najważniejszy, bo ten możemy zmienić.
-równowaga w dawaniu i braniu, w dowolnej relacji: ze sobą, z partnerem, grupami czy światem. Precyzja tego ulotnego czynnika(dzieje się to na poziomie emocjonalnym i myślowym) przypomina doskonałe równanie: wygląda to, jakby każdy element świata wiedział, co się komu należy. Zobacz: Kiedy ktoś nam daje coś – czujemy się zobowiązani zrewanżować i tak samo dając często oczekujemy rewanżu. Jeśli potrafimy zachować równowagi w danej relacji – szukamy sposobów zbilansowania tego gdzie indziej, lub całościowo ogranicza swój bilans. Tymczasem, żeby czuć się dobrze – potrzebujemy lekkiej nierównowagi na rzecz dawania, psychologiczna nadwyżka pozwalająca nam na dłuższe chwile szczęścia(oraz rozwój wewnętrzny) bierze się właśnie z tego. Dhana –szczodrość jest pierwszą z sześciu paramit(doskonałości) w buddyźmie No dobrze: czym jest to dawanie? Zobaczmy Aloha: radosne dzielenie się energią życia. Chodzi o działanie, które sprawia ci przyjemność, jest ważne dla ciebie w jakimś osobistym kontekście i „bezinteresownie” zorientowane na drugą stronę. Branie to przede wszystkim wdzięczna i radosna akceptacja aktywności drugiej strony. Pieniądze to część tego obrotu (symboliczny odpowiednik), zobacz zresztą: handel zawsze polegał na dostarczaniu ludziom towarów i usług, które chcą brać. O „postawie roszczeniowej” – zaburzeniach w dawaniu i braniu już pisałem, pora zadbać o ten swój obrót:
Po pierwsze relacja z nami samymi: znajdź coś, co możesz z łatwością dawać sam sobie i wyrażasz zgodę by to otrzymywać: to może być prawienie sobie komplementów, czas z ulubioną książką, czy relaks w kąpieli. Coś co jest wyraziście: Dla ciebie i od siebie.
Po drugie relacje z innymi ludźmi: Branie: Jaką swoją ulubioną czynność, talent czy coś co sprawia ci przyjemność możesz wykorzystać do dzielenia się tym? Nie mówię o wolontariacie (to jest fajne, jeśli nie sprawia ci problemów), ale o bardziej podstawowej rzeczy: zrobienia czegoś dla bliskich, drobiazgu dla ciebie będącego prezentem dla kogoś. Gdzie nie pozwalasz sobie na branie (komplementy, pozwolenie innym by zrobili coś dla ciebie lub za ciebie)? Jak mógłbyś stworzyć okazję innym do tego?
Podążaj za swoim wyczuciem równowagi, jeśli masz poczucie, że „dajesz od siebie zbyt wiele”/”dostajesz za mało” – stwórz okazję na branie(a nie ograniczaj dawanie)..jeśli masz poczucie, że „dajesz za mało”„dostajesz zbyt dużo” zaangażuj się w dawanie. Jednak tu jest problem techniczny: w kwestii dawania –pamiętaj by nikomu nic nie „wciskać” (wtedy „bierzesz” to dla siebie) oraz, że kiedy dajesz coś – to już nie jest twoje: złoszczenie się na kogoś, że nie przyjął tego co zrobiliśmy tak jak chcieliśmy wpędza w pułapkę „postawa roszczeniowej” równie mocno jak domaganie się by ktoś nam coś dał w określony sposób. Jeśli chcesz COŚ za COŚ, jasno i wyraźnie trzeba się umówić z drugą stroną, JAK to się ma dziać, i czy jesteśmy gotowi dać to COŚ i otrzymać COŚ innego. Uff. Wpadamy w dzikie sidła abstrakcji, lecz to nieuniknione: Rozliczenia ważne dla ciebie dzieją się na poziomie Twoich działań, odczuć, uczuć myśli(przekonań), jak to wygląda KONKRETNIE w twoim przypadku nie wiem – zaufaj w tym względzie swoim odczuciom, myślom, i intuicyjnym spostrzeżeniom – twoje odpowiedzi na pytania „Co dostaję” i co z siebie daję, oraz ewentualne konsultacje z drugą stroną (kiedy to możliwe), będą znacznie precyzyjniejsze – zaufaj im .
Świat, ponieważ rozważając relacje ze światem zbyt łatwo wpaść w metafizyczne koncepcje wiary (dlaczego tu jesteśmy? I co mamy za zadanie?) mam dla ciebie jedną uwagę (dość ważną, więc się powtórzę): ogranicz krytykę i złorzeczenie, w myśli i mowie, zarówno w formie bezpośredniej (narzekania na coś) jak i pośredniej (mówienia, że coś POWINNO być inne, ktoś powinien zachowywać się inaczej, przyjmiesz pieniądze z tylko konkretnego źródła). Tyczy się to dowolnego elementu świata, ciebie również. Wszędzie gdzie tak robisz – ograniczasz swój BILANS, oraz drogi dojścia czegoś dobrego dla ciebie. By zrównoważyć skrytykowanie – znajdź sposób na pobłogosławienie tego co skrytykowałeś lub czegoś innego. I znowuż przypomnę: nie chodzi o stricte o jakieś założenia, że jakiś rodzaj myślenia jest lepszy lub gorszy. Chcemy tylko podtrzymać emocjonalne poczucie łączności z tym co się dzieje w świecie.
Być może potrzeba ci wizualizacyjnego/energetycznego ćwiczenia by „rozruszać swój system” i poszerzyć granice w dawaniu i braniu: Odnośnie siebie: zadaj sobie pytanie: czego chcę? Czego potrzebuję? I daj to sobie: cokolwiek przychodzi ci na myśl zrealizuj to w wizualizacji i wsłuchaj się w swoje odczucia. I znów. Powtarzaj: Pytanie? Skojarzenie, odpowiedź, „danie sobie” „otrzymywanie”. Interpretuj to co się dzieje pozytywnie: jeśli „nic” ci się nie pojawia, to możesz uznać że to „nic” jest odpowiedzią i np. potrzebujesz przestrzeni – a zatem wyobraź sobie i pofantazjuj o dużych przestrzeniach. Jeśli pojawia się coś dziwnego „dziecięcy rowerek” czy „kwiatek” – pozwól sobie na to: wróć do wspomnienia jazdy rowerkiem czy wyobraź sobie wąchanie kwiatka. Cokolwiek ci przyjdzie do głowy – możesz zrealizować w wielkim polu treningowym swojego wnętrza. Nie bój się niczego, nawet rzeczy dziwnych, odlecianych czy „negatywnych”. Wsłuchuj się/ wczuwaj w odczucia jakie masz i zdecydowanie przechodź dalej (kiedy stwierdzisz, że już to poczułeś) dopóki masz ochotę. To ćwiczenie zarówno pomaga w odkrywaniu własnych celów, jak i wyrabia nawyk „dostajemy to co chcemy” oraz to co nam potrzebne.
Odnośnie innych: podobnie zapytaj siebie czego oni chcą? Czego potrzebują a mogę dać? I ofiaruj to wewnętrznie. Zacznij od bliskich, a skończ na osobach nieznanych ci, lub nawet tych nielubianych. Utrzymuj emocjonalne i umysłowe zaangażowanie w tym co robisz. Następnie poświęć chwilę na branie: wsłuchaj się w swoje wnętrze w „biernym” i rozluźnionym stanie „pozwalając sobie” na otrzymywanie.
Chroniczna nierównowaga w dawaniu i braniu sprawia problemy w dowolnej relacji -> wpędza nas w jednostronne Role (w których najczęściej źle się czujemy). Ponieważ lista ról jest prawie nieograniczona(nasze wnętrze bywa kreatywne)Ale rozważmy jeden z aspektów wysyłanie sygnałów pt „dominacja” lub „uległość”. Nie chce przez to powiedzieć, że są te komunikaty i dawanie i branie są ze sobą bezpośrednio związane np. dominacja czy uległość wiąże się z tylko dawaniem lub tylko braniem.
Nierównowaga ta tylko przerysowuje nasze naturalne działania „dominacja” staje się frustracją, rozżaleniem byciem cały czas na krawędzi wybuchu i odreagowywaniem własnych porażek, z kolei „uległość” przerysowana staje się syndromem ofiary, promieniującą bezsilnością i chorobą, której wszyscy starają się unikać. Żeby sprawnie poruszać się w świecie potrzebujemy obu rodzaju tych „sygnałów stadnych” w zdrowych ich aspektach – najlepiej używanych świadomie. „Dominacja” pozwala na przejęcie inicjatywy, czy ustalanie swoich warunków. „Uległość” jest czymś pozwalającym współpracować, czy angażować innych w rozwiązywanie problemów. Znów: nie znam twojego środowiska i warunków – a te „sygnały stadne” zależą od środowiska (temat komunikacji niewerbalnej/mowy ciała ich znaczenia i tym podobnych to temat rzeka). Ale tu jak zwykle twoja intuicja(i myślenie) będzie dobrą wskazówką.
Zastanów się jakie sygnały wysyłasz, jaką postawę reprezentujesz i ćwicz (od czasu do czasu) zachowania przeciwne w rzeczywistości lub poprzez odgrywanie ról czy wyobraźnię(fantazjowanie jakby to było, gdybyś..) np. Jeśli w twoim (to co uważasz u siebie za w) profilu „dominacji” jest określanie „jak być powinno” wyrażanie życzeń czy wręcz gróźb, powolne poruszanie się i używanie rąk do wskazywania palcami to ćwicz przebywanie nieruchomo w grupie i szybkie mówienie kiedy pozwolą ci dojść do głosu oraz „potakiwanie” wszystkiemu i wszystkim. I na odwrót. Ćwicz postawę, sposób myślenia czy mówienia, cokolwiek, co pozwoli ci wytworzyć i uzyskać bardziej świadomy dostęp do innego zestawu sygnałów niż te używane przez ciebie w obecnej sytuacji – to zaś pozwala sprawniej się poruszać w środowisku grupowym .
Komunikaty pt. „Dominacja” i „uległość”, a ich znaczenie i sposób odczytania zależą od szerszego zjawiska – Rangi – jej komunikowania. (Koncepcja rangi pochodzi z Psychologii zorientowanej na proces Arnolda Mindella –ale jej wykorzystanie to czysto moje zdanie i raczej nie ma wiele wspólnego z POPem,- mniej „misiowy” opis tej koncepcji znajdziesz np. w „Siedząc w ogniu”). Rangę można określić jako sumę przywilejów psychologicznych i społecznych jednostki (oraz jej praw) – pozycję w hierarchii stadnej (ale nie tylko) wynikłe z grupowego określania tego, co WAŻNE w danym kontekście. Zobacz: czym innego jest komunikat „dominacji” ze strony dziecka(niska ranga) a osoby na której pomocy ci zależy(wysoka ranga). Ta dość koncepcja dobrze oddaje społeczny wymiar hawajskiej teorii MANY. Osoba z wyższą rangą – obdarzona jest większą mocą kształtowania rzeczywistości. Ranga (moc) hipnotyzuje – tworzy subiektywną rzeczywistość, która wciąga ludzi kiedy chcą w niej uczestniczyć lub odpycha a nawet skłania do walki, kiedy ta rzeczywistość jest zbyt odległa(wroga?) od rzeczywistości innych. Tylko (już bardziej hunowaty punkt widzenia) – moc płynie z wnętrza, obdarzamy się nią wzajemnie. Zawsze istnieje odwrotny kontekst w którym ta strona „słabsza” jest obdarzona większą siłą: ofiara ma moc prowokowania sprawcy, chory otoczenia by nim się opiekowało, osoba „niezrównoważona” emocjonalnie – „przerażania innych” i skłaniania do nietolerancji lub jej wymuszania. Dla lepszego zobrazowania: Żebrak obdarzony „niższą rangą” społeczną, w kontekście ważnych społecznie idei pomagania, dobroci, dzielenia się z innymi ma moc zahipnotyzowania ciebie do podarowania mu kilku złotych.
Pracownik obdarzony „niższą rangą” niż pracodawca ma moc w kontekście prawa(przejaw siły grupy) domagania się wypłaty. Dłużnik ma moc uzależniania wierzycieli od swoich zachowań. Etc.
Tu drobne założenie: pieniądze dostajesz za wysoką rangę swoją (a przez to swoich towarów czy usług). Metaforycznie: Jedna forma energii przechodzi w drugą. A zatem: Ćwicz się w odnajdywaniu kontekstu w którym posiadasz wysoką rangę i świadomym używaniu tej siły: tworzeniu takiego świata w jakim obydwie strony będą chciały uczestniczyć. Jak to robić? To znów twoje wyzwanie (nikt nie mówił, że będzie łatwo).
To może być używanie swojej siły spokoju do stworzenia odpowiedniej atmosfery w pracy czy autorytetu „profesjonalisty” by podzielić się z innymi swoją wiedzą.
Drugi aspekt to korzystanie z tego (i z przywilejów) jakie się wiążą z Twoją sytuacją. Jeśli szukasz pracy – to masz czas na spędzanie go z rodziną, spacery etc. Jeśli pracujesz dla siebie to masz większą możliwość korzystania z nauki i sprawiania sobie przyjemności. Jeśli zarabiasz dla rodziny – zasięg wspólnych działań jest większy. Itd.
Tu koło się zamyka. W obrębie „wyższej rangi” dajesz i bierzesz więcej – ma to większe znaczenie. Masz większy obrót i większy potencjał ruchu w relacjach. Znów stare powiedzonko: Biedni biednieją, a bogaci się bogacą. Radykalny przykład: kilka lat temu „zawodowe żebranie” potrafiło w wybranych punktach przynieść spory dochód (z wyliczenia ok. 5000 zł) osoby obsadzające takie stanowiska wręcz dojeżdżały taksówkami. (Oczywiście może to być miejski mit – ale dobrze obrazuje motyw o którym mówię). Motyw żebraka zresztą pojawił się nie bez powodu – odcinamy się kulturowo od poziomu mitologicznego, źródła życiowego bogactwa i płacimy za to cenę jaką jest „przymusowe” nieświadome ugrzęźnięcie w nim. Zaczyna nas prześladować dualizm archetypów: Króla (obdarzonego władzą, pieniędzmi, ale zniewolonego obowiązkami) oraz Żebraka (wolnego, ale gołego). O przejściu poza niego dzięki celowemu kontaktowaniu się z tym źródłem – następnym razem.