Huna huna – to słowo określa przekaz wiedzy tajemnej ukryty w przypowieściach i legendach opowiadanych w Polinezji. Samo słowo pochodzi z języka polinezyjskiego i w formie HUNA zostało przyjęte na całym świecie jako synonim najstarszego systemu wiedzy tajemnej, jaki dotrwał do naszych czasów dzięki temu, że został zakodowany w języku polinezyjskim.
Po co i przed kim ukryto starożytną mądrość w niezwykłym systemie kodów?
Otóż nie było większych powodów niczego ukrywać. Chociaż… technologia, która towarzyszy praktycznemu wykorzystywaniu tej starożytnej wiedzy o możliwościach i mocy ludzkiego ducha, mogła być i bywała stosowana w celu szkodzenia innym. Ci, którzy ukryli tę wiedzę przed osobami postronnymi i zwykłymi głupcami, doskonale zdawali sobie sprawę z faktu, że szkodząc innym, szkodzimy sobie, sami. Aby uniknąć niepożądanego dostępu do wiedzy technologicznej ukryto ją za parawanem legend, opowieści czy symboli, które oznaczały w mowie potocznej zupełnie co innego. A dzięki temu uchroniono ją przed bzdurnymi interpretacjami niekompetentnych ludzi.
Ciekawe jest to, że podobne kody występują i w języku polskim. A nikt nie prowadził badań, by je rozpoznać i rozszyfrować. Być może rzuciłoby to wiele światła na powstanie systemu kodów w języku polinezyjskim.
Jak to funkcjonuje?
Odbierając zewnętrzną warstwę określenia: „zzieleniał z zazdrości” mamy na myśli tylko to, że jego zazdrość była głęboka i że nie potrafił jej ukryć. Tymczasem osoba, która ma zdolność jasnowidzenia „widzi”, że ten człowiek rzeczywiście zzieleniał!. Ta część komunikatu jest jednak ukryta przed wszystkimi, którzy nie posiadają zdolności jasnowidzenia. Dla nich jest po prostu niezrozumiała!
Inne przykłady funkcjonowania tego szyfru to: „coś mu leży na wątrobie (sercu)”, „nie mogę tego strawić” (co w mowie potocznej nie oznacza niestrawności), „czacha dymi”, „zazdrość go zżera”, ma „duszę na ramieniu”. Przykłady można mnożyć.
Podobne szyfry i klucze do „nie poznanego” funkcjonują we wszystkich językach. Zwykle określa się je mianem idiomów – zwrotów nie przetłumaczalnych w prosty sposób. Słowa, które do dziś określają w językach słowiańskich osoby wtajemniczone i ich zajęcia, kojarzą się z czymś zupełnie innym. Warto tu przytoczyć: gadałka (ros. wróżka), żertwa (pol. ofiara), żrec (czes. kapłan), wiedźma (pol. ta, która ma wiedzę).
Owe określenia przetrwały stulecia, ale dziś nikt nie zastanawia się nad ich ukrytym (tajemnym?) znaczeniem. Na Polinezji zawsze jednak byli ludzie, które znali klucz do owego szyfru.
W procesie ewolucji języka zmieniają się znaczenia słów. Doszło więc i do tego, że słowo „ubogi” zostało pozbawione swego prawdziwego znaczenia i dziś oznacza nędzarza zamiast człowieka, który zaufał Bogu. A przecież zastanawiając się nad pochodzeniem owego słowa można zrozumieć, co ono naprawdę określa!
Jak widać na tych prostych przykładach, szyfr Huny niczego nie ukrywa. On opisuje tylko to, co jest. Ale co … dla większości (laików, niewtajemniczonych?) wydaje się ukryte. Znając się co nieco na etymologii (nauce o pochodzeniu słów) można wiele wywnioskować ze starych legend, nie tylko polinezyjskich.
Dzięki prostemu zabiegowi „ukrycia” starożytna wiedza o możliwościach człowieka i funkcjonowaniu jego psychiki wiedza mogła być przekazywana przez niczego nieświadomych opowiadaczy bajek i podań historycznych. A trafiała tylko do tych, co „mają uszy do słuchania, a oczy do patrzenia”. Dziś jest tak samo. Dzięki temu Huna odkrywa przed takimi ludźmi tajemnice ludzkiego umysłu.
Zdrowy na umyśle człowiek oburzy się na sugestię, że w tym świecie przed nim COŚ JEST UKRYTE! Przecież chodził do szkoły, gdzie przekazano mu „pełny obraz rzeczywistości”! Jest też przekonany, że doskonale zna swój umysł, swoje możliwości i ograniczenia.
A jednak… nie potrafi nad nimi zapanować i wykorzystać ich do realizacji swoich planów!
Ach, gdyby znał to, co odkrywa Huna, mógłby sobie radzić w życiu znacznie łatwiej i lepiej. Jego życie byłoby piękniejsze i pełne sensu. Mógłby szybko i z łatwością spełniać swoje najpiękniejsze marzenia!
Tymczasem ciągle coś się przed nami ukrywa.
Do czasu wynalezienia mikroskopu ukrywały się przed naszym wzrokiem bakterie i wirusy. Ale byli ludzie, którzy je widzieli. Przed zbudowaniem pierwszej lunety wszystkim wydawało się, że teoria Kopernika jest szaleństwem obłąkanego heretyka, ale już wtedy byli ludzie, którzy przekazywali wiedzę o Syriuszu B i Syriuszu C.
Dziś ukrywa się przed naszym poznaniem coraz mniej. Skonstruowano nawet urządzenia do widzenia aury człowieka i aparaturę radiową do rozmów ze zmarłymi. A jednak nadal pewne mechanizmy i zjawiska są przed większością z nas UKRYTE! Tym niemniej szyfr Huny opisuje je z niezwykłą precyzją. Do tej grupy zjawisk i mechanizmów należą moce umysłu, kreacji, uzdrawiania, potęga myśli i wyobraźni oraz zdolności parapsychiczne.
Kiedy mówimy przeciętnemu człowiekowi: to od ciebie zależy, jak żyjesz. To ty stwarzasz warunki swego życia, wówczas patrzy na nas jak na idiotów. Patrzy na nas w ten sam sposób nawet wówczas, gdy jest człowiekiem wykształconym, np. specjalistą od marketingu. Ale ten sam specjalista marketingu potrafi bezrefleksyjnie zacytować opinię innych naukowców, którzy odkryli, że źródłem bogactwa jest ludzki umysł. Nawet potwierdzi, że to w nim rodzą się pomysły, koncepcje, wynalazki. I on znajduje sposoby, by je stosować, sprzedawać, wykorzystywać.
To, co się dzieje w świecie, w związku z rewolucją technologiczną i informatyczną, potwierdza od dawna znane prawa formułowane przez Hunę. To my sami stwarzamy nasz świat. To my sami decydujemy, czy noża użyć do krojenia chleba, czy do zadania śmiertelnego ciosu. Ale ciągle wielu ludziom wydaje się, że można przeżyć bez chleba, ale nie bez karabinu. W ten oto sposób stajemy się twórcami naszego bogactwa lub naszej nędzy! Przecież to tylko od nas zależy, jak żyjemy. A któż inny decyduje, czy podejmiemy się takiej, czy innej pracy i gdzie to uczynimy? I z kim zwiążemy nasze życie? Czy to aż tak trudne do pojęcia?
Oczywiście, ci, którzy nie są w stanie sprawdzić mechanizmów rządzących umysłem, niewiele mogą z tego skorzystać. Ale rzecz w tym, że każdy może to sprawdzić i przekonać się, że to działa, przynajmniej częściowo! Każdy, z wyjątkiem upośledzonych w rozwoju.
Szyfr Huny zaczyna mieć dla nas większe znaczenie, kiedy wyruszamy w podróż po zakamarkach naszego umysłu, a także po niewidzialnym świecie. Zachodzi pytanie: jaki pożytek może wynikać z odkrywania pewnych zjawisk czy mechanizmów przed tymi, którzy i tak są ich świadomi?
Otóż ogromny. Nikt bowiem nie staje się świadomy wszystkiego naraz. Szyfr Huny to mapa ułatwiająca poruszanie się po odkrywanym terenie. A co najciekawsze, mapa zrozumiała niezależnie od języka, w jakim się ją przekazuje. To waśnie różni Hunę od wszystkich tajemnych szkół czy sekt, które zamiast odkrywać prawdę i przekazywać ją dla dobra ludzkości, starają się ukryć przed „konkurencją” ochłapy wiedzy, jaką posiadły.
Kiedy posługujemy się szyfrem huny, znajdujemy ukryte znaczenie wielu pism religijnych (np. Apokalipsy Św. Jana). I to takie znaczenie, które o zawrót głowy przyprawia wielu teologów. I w zupełności przeczy interpretacjom przywódców sekt apokaliptycznych! Ale cóż może pojąć człowiek, który kombinuje, zamiast doświadczać?
Droga Huny to droga odkrywcy – podróżnika. Różni się ona w sposób istotny od praktyk szamańskich, które są ścieżkami wojownika – łowcy. To dlatego wiele osób wychowanych w kulturze Zachodu nie jest w stanie zacząć żyć zgodnie z zasadami Huny. Wolą walczyć na wzór szamanów.
Droga Huny nie ma też nic wspólnego z pokutą, rezygnacją, umartwianiem się czy wyrzeczeniami. Stąd wydaje się Europejczykom kulturowo obca.
Pomimo tych trudności, warto się pokusić o przeżycie kilku wspaniałych przygód i dokonanie licznych odkryć. Odkryć we własnym umyśle. Odkryć, które na pewno mogą zmienić życie na lepsze.
Odkrycie pierwsze i najważniejsze – ALOHA.
Aloha znaczy miłość. Wszyscy o niej mówią i jakoś ją sobie wyobrażają. A czy znasz wielu takich, którzy ją czują i którzy się nią kierują w życiu? Aloha to sztuka kierowania się miłością. Bez miłości możesz żyć i robić prawie wszystko. Możesz nawet uprawiać magię. I co z tego? Dopóki miłość pozostanie przed tobą ukryta, nie zyskasz spełnienia. Gdy odkryjesz miłość, – nic już nie będzie takie samo. Będzie piękniejsze, mądrzejsze, wspanialsze, a ty zbliżysz się do spełnienia. Odkrycie miłości to pierwszy i najważniejszy cud, jakiego możemy doświadczyć w całym naszym życiu. Często miłość oznacza rezygnację ze swoich racji i swoich przekonań. To dlatego wielu ludziom źle się kojarzy. Inni mają z nią związane jeszcze gorsze skojarzenia. Tymczasem miłość jest pięknym uczuciem, które odkrywamy w sercu. I tylko w sercu!
Tu przypomnę, że Huna to ścieżka odkrywcy. Odkrywca nie siedzi w okopach i nie broni starej fortecy, której mury właśnie zaczynają się kruszyć. Nie podpiera się autorytetem przeżartych zębem czasu pism i cudzych, dawno przebrzmiałych objawień. Odkrywca idzie przed siebie i doświadcza ciągle czegoś nowego. Jest jak Kolumb, który nie bał się strasznych potworów zamieszkujących krańce Ziemi i dlatego odkrył Amerykę. I jak „niegrzeczne” dziecko, które zamiast trzymać się spódnicy mamy wyszło na podwórko i przekonało się, że ludzie mogą żyć inaczej, niż cała jego rodzina.
Tak, tak. Droga odkrywcy wymaga wiele odwagi. Wymaga też zgody na zmiany przekonań, przyzwyczajeń i światopoglądu. A któż nam da gwarancje, że podążamy we właściwym kierunku?
Gdy pytamy starszych i doświadczonych, oni mówią nam o tym, co wiedzą. Mówią też o tym, czego nie wiedzą, ale o czym są przekonani. Wydaje się, że to dobre drogowskazy. Odnosi się wrażenie, że to obiektywna wiedza o świecie. A ODKRYWCA wkraczając na nowe terytoria JEST JEJ POZBAWIONY. Jest skazany na własne doświadczenia. W tej sytuacji relacje innych odkrywców traktuje jako potwierdzenia, że jeszcze ma wiele do odkrycia, ale za to kroczy właściwą drogą.
Huna nie jest właściwą drogą dla tych, którzy wolą manipulować, walczyć bądź nudzić się, byle tylko jakoś przeżyć to życia. Huna to droga dla tych, których ambicje sięgają dalej – do doświadczania miłości, bogactwa, szczęścia – czyli NAJWYŻSZEGO DOBRA na co dzień.
Wiedza Huny zaszyfrowana w ludowych przekazach daje nam instrukcje, jak postępować, by odkryć mądrość, miłość i, najwyższe dobro. Na pierwszy rzut oka nie różni się to od wartości moralnych przekazywanych w wielu religiach. Różni się natomiast w praktyce. Różni się tym, że Huna nikogo nie zmusza do etycznych zachowań. Ona do nich zachęca i uczy sposobów, jakimi możemy osiągnąć to, czego chcemy i czego potrzebujemy. Zamiast moralizować koncentruje się na ukazywaniu sposobów dochodzenia do Prawdy. Uczy przy tym, że słowa mają moc. Ze słów bowiem rodzą się koncepcje, plany i przekonania. Słowa, których używamy, mogą nam pomagać lub szkodzić!
Jak to funkcjonuje?
Odkrycie wewnętrznej mądrości może się okazać ponad siły tych, którzy uwierzyli, że są głupi. Zdrowie to coś nieosiągalnego dla tych, którzy wierzą, że ich los (czyli droga życia) to cierpienie. A biedni o bogactwie mogą sobie najwyżej pomarzyć.
O tym, jak nasza wiedza wpływa na nasze życie, świadczy porównanie 2 faktów: w tym samym czasie, kiedy w Japonii poddawano perłopławy specjalnym zabiegom, by produkowały ten drogocenny surowiec, w dorzeczu Kaczawy (w polskich Łużycach) chłopi używali perłopławów do żywienia bydła i trzody chlewnej.
Z tych samych powodów – braku wiedzy i świadomości – większość bezrobotnych nie stworzy sobie własnego miejsca pracy. Jeśli nie mają pracy, a potrzebują pieniędzy, to próbują zdobyć je we wszystkie możliwe sposoby, ale nie poprzez pracę! Bo „wiedzą”, że jej nie dostaną.
Większość ludzi tak bardzo boi się stracić dorobek swojego życia, że nie chce podjąć ryzyka samodzielnego dokonywania odkryć, rozwijania się duchowo, obawia się eksperymentować z tym, co nowe. Woli „stare sprawdzone sposoby i ugruntowane, dobrze znane pozycje”. I wybiera mniejsze zło w miejsce najwyższego dobra.
Ludzie nie mają pojęcia, że najwyższe dobro jest dla nich. Jeśli czegoś nie wiedzą, to nawet nie próbują po to sięgnąć. A ty? Czy jesteś przekonany, że dla ciebie jest właśnie to, co najlepsze?
A jeśli nie to co najlepsze, to co? Iluż to ludzi jest przekonanych, że żyją tu za karę? I ilu wierzy w to, że życie w ciele to tylko trud i cierpienie?
Słowa, których używamy, czasami ułatwiają nam życie, ale częściej zapędzają nas w „kozi róg”.
I tak się dzieje, dopóki nie zaczniemy zadawać pytań: a czy można żyć inaczej?
Owszem, gołym okiem widać, że można. Ale z tego, że inni tak żyją, wcale nie wynika, że ja też tak mogę.
Trzeba inaczej sformułować pytanie. Odpowiedź na nie może przynieść zadowalające rezultaty. A pytanie to brzmi: Czy ja mogę żyć inaczej? Na to pytanie Huna zawsze daje odpowiedź wierdzącą: możesz! Pod warunkiem, że dokonasz takiego wyboru. Możesz żyć inaczej pod warunkiem, że zaczniesz inaczej myśleć i działać. Spróbuj, jeśli masz odwagę! Nasz świat wygląda tak, jak nasze wyobrażenia o nim. To jedna z prawd, jakie przekazuje Huna. Jeśli wyobrażasz sobie, że bogactwo jest dla innych, a tobie pozostaje … , to nie dziw się, że żyjesz tak, jak w to wierzysz.
Jeśli wierzysz, że miłość jest dla ciebie, to wówczas cieszysz się nią każdego dnia. Ale jeśli inni mogą jej doświadczać, a ty… To nie dziw się, że właśnie tego doświadczasz. W naszym życiu funkcjonuje to, na czym skupiamy uwagę.
Pewnego razu moje dwie znajome wybrały się do Londynu. Chodziły razem tymi samymi chodnikami i zwiedzały te same zabytki. Jedna z nich była zachwycona. Dostrzegała piękno architektury, harmonię, świetnie zaopatrzone sklepy z pięknymi witrynami. Druga widziała okna osrane przez gołąbki, śmieci walające się po chodnikach, żebraków siedzących przy drodze i pijaków śpiących na trawnikach. I nie mogła pojąć, z czego ta druga – w jej mniemaniu głupia – się tak cieszy.
Jak myślisz, która z nich była bardziej szczęśliwa? A która mądrzejsza?
Szczęście polega nie na tym, by rejestrować wszystko, na co padnie nasz wzrok. Każdy, kto ma pojęcie o psychologii, wie, że postrzegamy wybiórczo. Zauważamy najwyżej 10% tego, co nas otacza. Po co więc w tej sytuacji angażować się jeszcze w postrzeganie tego, co nie sprawia nam przyjemności? Niektórzy twierdzą, że w celach dydaktycznych. Innym się wydaje, że gdyby nie poznali zła, nie wiedzieliby, czym jest dobro. Huna takie rozważania traktuje jako naiwne. Zamiast nich oferuje bezpośrednie doświadczanie najwyższego dobra. Właśnie na tym polega mądrość!
Ten, kto utrzymuje uwagę na tym, co najlepsze, najkorzystniejsze, niczego na tym nie traci. A i nie jest pozbawiony zdolności rozróżniania. Zauważa natomiast, że kiedy miałby się koncentrować na tym, co nie jest piękne korzystne, mądre i dobre, wówczas zaczyna czuć się bardzo nieprzyjemnie. To wynik dysharmonii, która powstaje w wyniku konfrontacji z nieharmonijnymi formami, uczuciami, myślami, zachowaniami i czynami. Czy trzeba więcej, by posiąść zdolność rozróżniania?
Posługując się zdolnością rozróżniania możemy nauczyć się samodzielnie podejmować najlepsze decyzje, zgodnie z miłością i najwyższym dobrem swoim i innych. A kiedy już mamy sformułowane cele najwyższej jakości, wówczas dzięki Hunie możemy je zrealizować z ogromną łatwością i bardzo szybko. Temu służy odwoływanie się do boskiej iskry w nas, która dysponuje niesamowitą mocą, a którą w Hunie nazywa się Wyższym Ja. Oczywiście, w tym celu wykonuje się specyficzną modlitwę, która jest podobna tylko do znanej w niektórych chrześcijańskich kościołach reformowanych modlitwy afirmacyjnej.
Jedną z ważniejszych ról w przekazywaniu i stosowaniu Huny w praktyce pełni kahuna. Słowo to oznacza Strażnika Wiedzy. A jego rola polega na przekazywaniu teorii i praktyki Huny następnym pokoleniom, a także na czuwaniu nad zdrowiem i dobrą atmosferą w społeczności lokalnej. Dobry kahuna do niczego nie zmusza, nie manipuluje i nie straszy. Odwołuje się za to do miłości, a czasem, kiedy zachodzi potrzeba, wykorzystuje swoje parapsychiczne zdolności. Celem jego zabiegów jest doprowadzenie do harmonii w społeczności. Każdy z nich wie, że droga do harmonii w społeczności prowadzi przez wprowadzanie harmonii w ludzkich umysłach i ciałach, przez uzdrawianie indywidualnych ludzi. Wie, że uzdrowienie to również efekt przywrócenia harmonii emocjonalnej i mentalnej, a przede wszystkim odnalezienia sensu życia.
Kahuni wiedzą doskonale, że człowiek do uzdrowienia potrzebuje wizji lepszego życia. W innym przypadku nie czuje potrzeby żyć dalej, więc choruje, ma kłopoty w pracy, w związkach itd. Tak jakby wszystko miało go przekonać, że życie nie ma sensu. A to tylko on sam manipuluje swoim otoczeniem, by znaleźć jak najwięcej dowodów uzasadniających jego negatywne przeczucia i pociąg do śmierci. Aby temu zaradzić, Kahuna stosuje elementy pomocy psychologicznej, których zawzięcie i przy wielkich oporach autorytetów poszukuje się we współczesnej psychoterapii czy psychiatrii.
Naukowcy opierają się przed stosowaniem takich praktyk, ponieważ nie mogą ich sprawdzić, bowiem ani nie mają „oczu do patrzenia, ani uszu, by słyszeć”. Im pozostają tylko badania statystyczne. A te przynoszą tak obiecujące wyniki, że w ostatnich 20 latach do współczesnej psychoterapii trafiło wiele elementów stosowanych przez kahunów.
Na Polinezji było ok. 37 specjalności, którymi zajmowali się kahuni. Część z nich to byli technologowie – odpowiednicy dzisiejszych inżynierów, których wiedza też nie mieści się w głowie zwykłym robotnikom. Oni zarządzali produkcją, zasiewami, zbiorami, nawigacją. Jednak to nie dzięki nim Huna zyskała rozgłos i uznanie w świecie. To specjaliści od wiedzy tajemnej, magii, kreacji, uzdrawiania duchowego i (jak dziś byśmy mogli to nazwać) psychoterapii wzbudzili podziw ludzi, którzy usiłowali opanować sztuki tajemne. Dla nich to nie jest teoria. Oni to wykonują naprawdę! Swoje zdolności i umiejętności mogli rozwinąć i udoskonalać dzięki systemowi wiedzy, który doskonale wszystko to tłumaczy. Znając wiedzę Huny wielu potrafi czynić to samo. A SKUTECZNOŚĆ to najlepszy dowód, że wiedza ta jest prawdziwa.
Udowadniając swą skuteczność na każdym kroku Huna spełnia jedno z najważniejszych wymagań, jakie stawia sama sobie przy weryfikacji: o tym, że coś jest prawdziwe, świadczy jego skuteczność, sprawdzalność. Huna musi być prawdziwa, ponieważ każdy, kto ją stosuje, osiąga podobne, porównywalne wyniki.
Jednym z najważniejszych odkryć Huny jest nauka o strukturze umysłu. Wynika z niej, że nie ma na świecie ludzi bezinteresownych. Dla idealistów to smutna wiadomość. Dla tych, którzy znają Hunę, to inspiracja, by uczyć ludzi pozytywnych zachowań (zamiast krytykować i straszyć), by ich zachęcać (zamiast oczekiwać, aż się domyślą), by negocjować (w miejsce obrażania się czy szantażowania). Kahuni wiedzą, że ludzie muszą być pozytywnie przekonani, zachęceni do dokonywania najlepszych wyborów.
Gdyby w Europie i w innych rejonach świata znano prawdę o funkcjonowaniu umysłu, nikt nie stworzyłby utopii społecznych. I nikomu nie przyszłoby do głowy, by wprowadzać je w życie za pomocą terroru politycznego czy rewolucyjnego. Nie wymyślono by również kilku wielkich religii.
Czy Huna jest sektą?
Na pewno nie. Sekta to struktura sztywno zorganizowana wokół przywódcy duchowego. A Huna to wiedza, która uczy, w jaki sposób osiągnąć szczęście, spełnienie, miłość. Uczy też, że nikt nie ma na to monopolu.
Spotkałem się jednak z przypadkami, kiedy to na fali mody na Hunę niektórzy samozwańczy kahuni usiłowali otoczyć się grupą uzależnionych, posłusznych ludzi, naiwnie wierzących w nadzwyczajne duchowe moce i posłannictwo tychże. Ale to z Huną nie miało nic wspólnego!
Huna to także styl życia. Życia przepełnionego miłością, radością, wdzięcznością, zadowoleniem, poczuciem sensu. Zapewniam, że nie trzeba się wynieść na bezludne wyspy, by tego wszystkiego doświadczać. To bowiem, czego doświadczamy, zależy od nas samych, od naszych wyborów. A że większość z nich jest nieświadoma? To nie świadczy przeciw twierdzeniem Huny. Wręcz przeciwnie! Dla tych, którzy mają kłopoty ze swym życiem, zdrowiem, związkami, Huna ma konkretną propozycję. Otóż uczy, jak nastawić swoją podświadomość tak, by współpracowała z nami, by przestała przekornie wykręcać nam zaskakujące czy niemiłe „numery”. A wówczas wszystko (powiedzmy skromniej: prawie wszystko) staje się możliwe.