Każdy spotykał w swoim życiu sytuacje, w jakich nie wiesz co zrobić, czy dobrze postępujesz i wtedy przychodziły myśli o możliwości zmiany czegoś w sobie, a rzadziej
stosunku do tego, co dzieje się.
Współczesna psychologia ma dużo różnych psychotreningów i porad na temat, jak powinien zachować się człowiek w różnych sytuacjach swojego życia. I to wszystko – i Twoje dążenia , by coś w sobie zmienić i różnego rodzaju techniki psychologicznego zachowania -mówiąc hinduskim językiem można nazwać jogą.
Tak jest: joga jest techniką, dążeniem, drogą do wspaniałości. Istnieją tysiące różnych rodzajów jogi i w tej chwili spróbujmy przejść do podstaw.
Pierwszym krokiem wstąpienia na jogiczną drogę jest powstanie wewnętrzej potrzeby zmian w sobie, wynikającej z niezadowolenia z funkcjonowania swojego JA. Robię coś nie tak, jestem głupi, nic mi nie wychodzi… Właśnie te myśli są ziarnami, z jakich może zacząć rosnąć Twoja nowa forma. I nagle zauważasz, że ciągle kłamiesz, na drobiazgach, bezsensownie… I zaczynasz z tym walczyć.
Właśnie takie zachowanie jest oznaką, że wstąpiłeś na drogę jogiczną.
Najprostszy sposób, jaki proponuje Ci otoczenie, to pójść do kościoła i oddać się zewnętrznej i wewnętrznej ciszy. To jest wspaniała droga.
Ale na wschodzie, konkretnie w Indiach, powstała stopniowa, bardzo szczegółowo rozpracowana forma jogi klasycznej. Bez posługiwania się obcymi terminami, można określić stopnie w następujący sposób:
1. Jak już wyżej napisano – potrzeba moralnych zmian. To jest pierwszy stopień na jaki wstępuje człowiek. Zrozumiawszy bezsensowność poszukiwania sensu w samym sobie, człowiek zaczyna szukać nauczyciela, autorytetu. I spotkawszy takiego, a mówimy teraz o klasycznej jodze hinduskiej, przechodzimy na drugi stopień.
2. Stajemy na głowie, próbujemy różnych pozycji, uczymy się poruszać mięśniami brzucha, a wszystko to połączone jest z bajkami o wspaniałych joginach, jacy mogą utrzymywać równowagę stojąc na jednym palcu u nogi. Mogą przenosić swoją świadomość w dowolne miejsce w jakie zechcą, a niektórzy mogą latać w rzeczywistości – tak zwana lewitacja. Ten okres rozciąga się na kilka lat.
Powiem, że nie ma reguł i odcinków czasowych – co ile trwa – wszystko zależy od zdolności ucznia.
Niektórzy mogą pozostać na tym stopniu do końca życia, ale mówiąc na przykładzie wspaniałego jogina, szybkiego jak wiatr, w ciągu trzech lat możemy zrozumieć ważność nie tylko samych pozycji, jakie przyjmujemy, ale i procesu oddychania, wypuszczając i wciągajac powietrze za pomocą mieśni i płuc. Okazuje się, że właśnie za pomocą oddechu możemy uspokoić swój umysł, czy odwrotnie. Wtedy wstępujemy na nastepny stopień.
3. Bardzo fajny stopień i pozwolę sobie wbrew temu, co pisałem wcześniej o niekorzystaniu z hinduskich terminów, nazwać go: „pranajama”.
Jak fajnie mieć władzę nad wdechem i wydechem, poczuć jak Twoje płuca powoli, powoli nabierają powietrza, przez kilka sekund zatrzymują się na samej górze i tak samo powoli jest ono wypuszczane na zewnątrz. Wielki spokój powstaje, wielka koncentracja – w tym momencie uczymy się uwagi i cierpliwości. Mnóstwo wariantów powstaje: wdech – 5 sekund, zatrzymanie – 10 sekund i wydech – 5 sekund. Te liczby zmieniają się, zwiększają się i w tym momencie masz inne bajki – na przykład, jeśli dojdziesz w swoich praktykach do możliwości: wdech 1 minuta, zatrzymanie 1 minuta, wydech 1 minuta – wtedy masz 1 malutki kroczek do osiagnięcia stanu, w którym możliwa jest lewitacja.
Kilka lat nieustannej uwagi na swój oddech i treningu zwiększa Twoją uważność i znowu powiemy w tym momencie o wspaniałym uczniu, szybkim jak wiatr, jaki w ciągu kilku lat nauczył się uspokajać swój umysł. I – o cudo! – tu właśnie zaczynają się cuda. W tej nieograniczonej ciszy zrozumiał on, że umysł istnieje – zobaczył go; i w tym momencie wstępuje na ostatni stopień, za którym nic już nie ma.
4. Praca z umysłem.
Uczeń – możemy go już nazwać doskonałym joginem – wstępuje w najbardziej szalony okres swojego życia. Zobaczyć, jak funkcjonuje Twój umysł, jak reaguje na bodźce zewnętrzne nie jest bardzo ciekawe. Za euforią zrozumienia istnienia samego umysłu przychodzi codzienna, przykra rzeczywistość i nasi jodzy klasyczni uciekają w góry w poszukiwaniu spokoju. W tej chwili mówimy o wspaniałym joginie, jaki nie umrze w czasie swojego odosobnienia, ani nie zeżre go tygrys. Dniami leżąc w swoim łożu medytacyjnym, bez ruchu, nie jedząc przez kilka miesięcy, jego umysł przestanie trzymać się ciała. Jego świadomość i uwaga nie będą więcej gnębione myślami o chlebie codziennym. Zacznie wolno i świadomie przenosić się w nieograniczonej przestrzeni umysłu.
I wtedy kończą się stopnie. Przychodzi doskonałość sama w sobie – jogin poznał naturę umysłu. Wtedy zaczyna się jego nowe życie, tak jak pijacy szukają z kim wypić, narkomani też mają swój krąg, tak i poszukiwacze sensu życia szukają sobie podobnych. Do naszego wspaniałego jogina zaczynają przychodzić prosić o pomoc, a on leczy i uczy. Jego sława się zwiększa – ktoś kiedyś zauważył go, jak leciał on nad drzewami i będzie opowiadał tę bajkę do końca swojego życia.
Sława mistrza rośnie – on już nie umrze, on rozumie, że jest umysłem i w końcu zostawia swoje ciało, mając do wyboru: rozpuscić się w bezgranicznej ciszy przestrzeni umysłu, stworzyć swój świat… czy znowu urodzić się w tym.