W pierwszym zamiarze mieliśmy najpierw zająć się astrologią er i pierwszym rzędem run, ale doszedłem do wniosku, że inna kolejność będzie lepsza.
Jak pamiętacie taka wędrówkę odbywa nie tylko każda mityczna postać, ale i każdy z nas w ciągu swojego życia. Znajomość jej etapów pozwala na stworzenie psychicznej mapy, umożliwiającej określenie naszej pozycji oraz świadome uczestniczenie w podróży przez życie. Kolejność opisanych etapów, jak wcześniej pisałem, odpowiada porządkowi runicznego alfabetu, więc ze względu na temat naszych rozważań nie może być lekceważona.
Choć ogólnie wiemy już, że symbolicznie wyobrażony baśniowy skarb, czy przysłowiowe pół królestwa, z ukoronowaniem w postaci księżniczki, stanowi nagrodę bohatera, to można zapytać, czym ona jest w obecnych czasach. Otóż jej wartość ani znaczenie nie uległa zmianie. Jak przekonacie się wkrótce, bohaterska wędrówka jest drugą połową procesu stworzenia świata, co omówimy na podstawie pierwszego rzędu run tj. od f do j. W trakcie tego procesu bowiem Kosmiczna Świadomość „Jestem”, której częścią jest każdy z nas w procesie poznania siebie samego zagłębiła się w ciężką powłokę materii uzyskując w ten sposób cudowny dar relatywności pozwalający Jedynej istocie być zarazem Obserwatorem i Obserwowanym w akcie wiecznego „bycia” stanowiącym jej rdzeń.
Owo „bycie” wiąże się z ustawicznym rozpoznawaniem siebie wszędzie dokoła aż do uzyskania poziomu świadomości totalnej zwanej AUM ( por ang. am – jestem) czy o’nd. Jednak dar relatywności nader łatwo przemienia się w nieświadomość, bowiem tylko ona pozwala na „prawdziwe” odkrycie siebie.
Mówiąc prościej – jeśli chcemy przeżyć doświadczenie samoświadomości musimy wpierw o sobie zapomnieć. Jeżeli wszystko przebiega zgodnie z planem każda żyjąca istota stopniowo odkrywa swą Kosmiczną Naturę w każdym elemencie stworzenia. Niestety relatywność niewłaściwie rozumiana sprawia, że nieświadomi naszego związku z innymi poczynamy się od nich oddzielać: tworzyć pewne wyobrażenie Ja przeciw reszcie świata czyli Nie – Ja. Reszta życia w ten sposób poczyna nam upływać na obronie tych wyobrażeń przed naturalnym prądem życia, który sami tworzymy niosącego nas ku odkryciu, że nie istnieją żadne wąskie ramy w które da się ująć całą wspaniałość czystej esencji bytu którą Jesteśmy.
W ten prozaiczny sposób zaczynamy bronić się przed samymi sobą czyli tymi elementami nas które zaprzeczają naszej wizji JA jako JA. Nie ma przecież takiego elementu naszej świadomości o którym nie można by powiedzieć, że JEST. Na tym właśnie polega nasza nieskończoność. A skoro jesteśmy wszystkim – to z samej nazwy niczego obawiać się nie tylko nie musimy, ale wręcz jest to nielogiczne. Obawa jednak powstaje w nas wtedy gdy tworząc Ja – ograniczone wyobrażenie na swój temat – odcinamy się od reszty świata i kosmosu (czytaj: Siebie ).
Łatwo więc się zorientować, że omawiani strażnicy i smoki, a nawet władcy samego Piekła są niczym innym jak uosobieniami tego, co zaprzecza Ja, a przez to napawa nas lękiem. Chyba każdy zorientował się w tej chwili, że nagrodą bohatera jest nic innego jak odzyskanie części własnej świadomości, stanowiącej najcenniejszy ze skarbów. Świadomość bowiem tego, kim jesteśmy, czy że JESTEŚMY, uwalnia od osądu będącego podstawową przyczyną cierpienia zrodzoną ze strachu przed nieświadomym. Tak jak bohater symbolicznie walczy ze strachem, tak każdy z nas świadomie lub nie walczy z własną niewiedzą. Dlatego właśnie oświecenie jest początkiem nowego życia, nie zaś końcem „męki”.
Sami więc widzicie, że mity nie straciły nic ze swej aktualności. Taki jest bowiem uniwersalny sens Bohaterskiej Wędrówki. Jeśli ktoś jest dociekliwy to szperając w mitach różnych kultur o stworzeniu zrozumie procesy, w których uczestniczy stwórcze bóstwo. Osobiście polecam do tego mity skandynawskie, bo chyba najjaskrawiej ze wszystkich pokazują to zjawisko. Szczególnie zrozumiała stanie się wówczas podróż Odyna do Drzewa Świata, ale też wydarzenia z życia Jezusa.
Wiemy już dużo. Możemy jednak dowiedzieć się jeszcze więcej. Otóż zwróciliście pewnie uwagę, że każdy z omówionych w poprzednim artykule etapów można przejść z różnym skutkiem, a mity pokazują tylko archetypowy wzór. Poniekąd co bardziej naturalistyczne opisy ukazują w baśniach pozostałości śmiałków, którym raczej nie powiodła się ta czy owa próba. Symbolicznie groby etc. poprzednich bohaterów oznaczają nieudane próby podejścia do problemu, nieskuteczne lub niewłaściwe punkty widzenia na stan rzeczy. Te ofiar nie są jednak daremne oznaczają bowiem szlak rozwijającej się wiedzy, aż do upragnionego zwycięstwa.
Mity tylko między wierszami ukazują nam – przez wzgląd na literacką formę – że postępy naszego herosa są wypadkową jego własnej wewnętrznej Przemiany. Zjawisko to posłużyło pewnej autorce, której nazwiska nie zdradzę (bo wpadło ono w czarną dziurę mojej niepamięci) do napisania fantastycznej książki (która też znikła, ale z mojej półki) noszącej tytuł „Nasz wewnętrzny bohater”. Gorąco polecam tę lekturę stanowi bowiem ona doskonałe uzupełnienie ” Bohatera o 1000 twarzy”, a rzuca dużo światła na interesujące nas kwestie. Otóż autorka wyróżnia sześć etapów wędrówki, ale biegnącej tym razem nie w świecie bohatera, lecz w nim samym. Etapy te biorą swoje nazwy od archetypowych postaw, które może przybierać bohater, a które możemy rozpoznać też u siebie. Są to :
7. Niewinny
8. Sierota
9. Wędrowiec
10. Wojownik
11. Męczennik
12. Mag
Wszystkie te postaci są jakby warstwami tego samego bohatera, które kolejno odkrywa on w sobie, lecz nie zrzuca ich, tylko spaja ze sobą. Inaczej rzecz biorąc, ostatnie stadium bohatera (to które obserwujemy zwykle w baśniach jako postać, której wszystko się udaje) zawiera w sobie zintegrowaną mądrość poprzednich pięciu. Każda z tych form odbywa wraz z bohaterem identyczną podróż z tą tylko różnicą, że bohater podróżuje niejako w „poziomie”, a przemiana zachodzi „pionowo”. Postaci te różnią się znacząco w swych reakcjach na każdy z etapów wędrówki.
NIEWINNY to punkt wyjścia i zarazem koniec podróży. Jego korzenie tkwią w Raju gdzie rośnie cudowne drzewo spełniające wszelkie życzenia. Niewinny cechuje się postawą egocentryczną niczym dziecko, któremu nie może się nic stać. Dopóki wie, że to jego świadomość jedności jest cudownym drzewem pozostaje w Raju.
Kiedy jednak zacznie od niego zależeć, zapadnięcie w sen nieświadomości owocuje zjawiskiem postrzeganym jako Wygnanie. Tak rodzi się SIEROTA wciąż poszukujący swego cudownego drzewa, od którego mógłby zależeć (terapeuty, gminy religijnej itp.) ale w gruncie rzeczy czeka on na ratunek, liczy że sprawy potoczą się bez jego udziału. Bohater – Sierota spotykając na swej drodze smoka – po prostu zaprzeczy mu i pociągając nosem dalej będzie szukał źródła poza sobą.
Kiedy skieruje swą uwagę ku sobie, zmęczony bezskutecznym czekaniem stanie się WĘDROWCEM, którego głównym celem jest niezależność od „tego wrednego tyrana” który zepsuł mu zabawę w Raj. Wędrowiec jeszcze nie rozumie co jest istotą „tyrana”, ale jego poszukiwania wolności prowadzą go we właściwym kierunku. Sytuacja wyjaśnia się kiedy wędrowiec spotyka swego smoka lub prześladowcę. Początkowo zgodnie ze swą naturą będzie szukał drogi wyjścia , a ściślej – uciekał.
Prędzej czy później dotrze do niego jednak, że ten przed którym ucieka podąża za nim uparcie. Wówczas przychodzi czas WOJOWNIKA, czyli tego, który mówi innym „Ja mam rację”, co znaczy „biada ci, jeśli się nie zgadzasz ze mną”. Formy walki bywają różne; wojownikiem może być nawet ksiądz walczący o prawdę. Niezależnie od wszystkiego wojownikowi zależy na zmianie tego, co uznaje za złe.
Z biegiem czasu trafia on jednak na Boginię – symbol miłości, a co za tym idzie zaczyna się troszczyć. Właśnie troska o kogoś sprawia, że wojownik poznaje własną bezsilność, wobec woli osoby którą kocha więc nie może z nią walczyć. Akceptacja bezsilności rodzi w nim postawę ofiarnego oddania i to właśnie staje się nową drogą bohatera. Wojownik staje się MĘCZENNIKIEM , którego wyzwaniem jest oczyszczanie się z chęci manipulacji, a więc i osądu spowodowanego strachem. Właśnie dlatego męczennik może być dalszym stadium rozwoju wojownika, który walczył w gruncie rzeczy z własnym strachem przed słabością.
Największym wyzwaniem wiecznie poświęcającego się ascety jest pojęcie, że nie można kochać innych zamiast siebie, ale jedynie poprzez innych wyrażać swą miłość do siebie. Dokonawszy tego bohater jest gotów zmierzyć się z tym, co uznawał uprzednio za swego dobroczyńcę, wroga itd. – z własną JAŹNIĄ. Wówczas przybiera szaty MAGA pojmującego stopniowo zależności między sobą i światem. Tu rozpoczyna się triumf świadomości, a kończy przemiana. Tutaj bohater podobnie jak wy teraz – rozumie, że tym czego poszukiwał był proces który przez niego się dokonał i że wart był swych ofiar.
Możecie zastanawiać się nad tym, co robi ten artykuł pomiędzy rozważaniami o runach, lecz wierzcie mi, że zrozumienie go jest jedyną drogą do pojęcia i przyjęcia darów, które daje praca z runami. One nie mogą być Waszym nowym cudownym drzewem – panaceum na problemy. One mają uświadomić Wam, że jedyną magią jest magia MIŁOŚCI – PRZEMIANY. Dla tych którzy to pojmą, staną się one opisem ich samych w największej wspaniałości i pozwolą świadomie używać przyrodzonej każdemu mocy coraz to ucząc czegoś nowego.