Ostatnio coraz większą popularnością cieszy się praca z „lustrem”. Od tysięcy lat zalecali ją różni guru, a teraz przyszedł czas na terapeutów.
O ile świadomość guru bywa rozszerzona, o tyle ze świadomością terapeutów jest różnie. Dlatego też i efekty pracy ze świadomością lustra pod ich opieką bywają różne.
Zazwyczaj zaczyna się od tego: drażni cię, że inni są wredni. A ty sam czyżbyś nie był Awredny? Gdybyś nie był, to i inni nie pokazywaliby ci twej wredności. Drażni cię głupota w innych, to przypatrz się sobie. Czy naprawdę jesteś aż tak mądry, jak ci się wydaje?
Po jakimś czasie rozmyślań człowiek zauważa, że istotnie, w innych drażni go to, czego nie akceptuje sam w sobie. Kiedy to w sobie zaakceptuje, przestaje się złościć na innych. Ma więc praktyczny punkt odniesienia do posługiwania się świadomością zwierciadła.
Pierwotna koncepcja świata jako zwierciadła umysłu, jeszcze pokutuje w wyobraźni niektórych idealistów. Uczą oni, że świat jest projekcją naszych myśli.
Miło sobie pomarzyć, że w swym umyśle stworzyłeś ten tekst i mnie, jako jego autora i że tak naprawdę, to wszystko jest tylko iluzją – projekcją twego umysłu. Ale w momencie, kiedy to ja stwierdzę, że ciebie nie ma, bo jest tylko projekcja mego umysłu, pewnie nie będzie ci do śmiechu.
Na pewno otaczający nas świat odbija nasze myśli, wyobrażenia i intencje. Mój świat jest inny od twojego, choć nawet możemy iść wspólnie tym samym chodnikiem lub gapić się w ten sam ekran. Ty zauważysz co innego, a ja co innego, bo co innego nas interesuje (choćbyśmy się tylko różnili kilkoma szczegółami). Mój świat jest więc projekcją moich wyobrażeń, a twój twoich, nawet jeśli patrzymy na to samo i to samo widzimy. Mimo to, obiektywnie istnieją w nim góry, miasta, wioski, rzeki…. Rzecz jednak w tym, że w twoim świecie pełnią one inną rolę niż w moim. Podobnie jest z mieszkającymi tu ludźmi. Ich rola jest taka, jaką im przypisujemy – świadomie bądź podświadomie. W tym sensie świat jest lustrem naszego umysłu.
Zazwyczaj przyjmuje się, że zwierciadło odbija wiernie obraz i nie komentuje go. Kiedy widzę w lustrze swoją wstrętną buźkę, czy piękny ryj, to oceny należą do mnie, a nie do lustra. Ono tylko odbija to, co jest we mnie.
To wydaje się proste i logiczne, pod warunkiem wszakże, że nie udamy się do gabinetu krzywych luster i nie używamy soczewek czy filtrów. Tak właśnie większość terapeutów widzi rolę świadomości lustra.
I co z tego wychodzi?
Pewnego razu, kiedy zostałem okradziony przez kontrahenta, doświadczona terapeutka powiedziała mi: „zastanów się, co ON mówi ci jako lustro…. Musisz przestać kraść!”
Niestety, nie poczułem się tym ani dotknięty, ani zainspirowany. Uznałem, że wypowiedź jest nie na temat i nie na miejscu. Czy słusznie?
Na mój gust, tak. Otóż czułem, że ten właśnie kontrahent nie jest odpowiedni, by z nim prowadzić interesy, a jednak dałem się namówić właśnie tej pani. To ona prowadziła z nim negocjacje. I uparła się, że tylko z nim może sfinalizować transakcję. Kto więc był moim lustrem?
I co to lustro miało mi pokazać? Tym bardziej, że po kilku dniach nieporozumień okazało się, że w efekcie nic nie straciłem?
Dzięki temu wydarzeniu ugruntowałem się tylko w przekonaniu, że powinienem bardziej kierować się swoimi odczuciami, niż opiniami osób, które znają kontrahenta. I dobrze na tym wychodzę. Natomiast znajoma terapeutka nadal szuka w tym lustrze zupełnie innego odbicia.
Korzystanie ze świadomości lustra nie jest tak proste, jakby się na początku mogło wydawać.
Kiedyś ugryzł mnie pies. Znów mądrzy ludzie zwrócili mi uwagę, że „coś” mi w ten sposób pokazał i że powinienem to zrozumieć.
Też byłem tak mądry, żeby wiedzieć, że „coś” mi ten wściekły kundel chciał pokazać. Czy to znaczy, że jestem wściekłym kundlem? A może szczekam i gryzę psy? A może ludzi?
Co prawda, tydzień wcześniej wyegzekwowałem w schronisku, by dzieciaki z kolonii dostawały takie porcje jedzenia, za jakie zapłacili ich rodzice, ale było to grzeczne i nikogo przy tym nie obszczekałem. Sprawa zakończyła się porozumieniem stron. Co więc pokazywał mi ten pies? Że na koniec turnusu zjadłem tyski zraz, a przed kibicami z miasta Tychy śmiałem się, że to pewnie z „tyskiego psa”?
Ale w takich żartach nie widzę nic złego.
Chciałem się dowiedzieć, za co zostałem pogryziony, ale do wigilijnej nocy byłoby za długo czekać, żeby kundel mi to osobiście wyjaśnił. Zastosowałem więc regresing. I tu dopiero wynik mnie zaskoczył! Okazało się, że sprowokowałem psa poczuciem winy, co jeszcze było do przewidzenia. Ale za co, tego nie byłbym w stanie wymyślić. Otóż przypomniało mi się, że w dawnych buddyjskich czasach uwierzyłem, że za nadużywanie seksu odrodzę się jako pies i będę kąsany przez inne psy. A właśnie nieco wcześniej przyszła mi ochota na seks, tylko poczułem się winny. Pies tylko odpowiedział na moją prowokację.
Otaczający nas świat – jako lustro – nie odbija naszych cech, ale jest reakcją na nasze intencje.
To, co się dzieje w świecie, albo nas w ogóle nie dotyczy i dlatego pozostaje poza zasięgiem naszych zainteresowań (odbija cudze intencje), albo wpycha się na siłę do naszego sąsiedztwa lub życia. Jest jeszcze inny przypadek, kiedy to my wpychamy się na siłę w miejsca, gdzie wcale nie musielibyśmy się znaleźć.
Co z tego wynika?
Jeśli idę chodnikiem, a na nim leży psia kupa, to mogę jej nie zauważyć i przejść obok, mogę nie zauważyć i wleźć w kupę, albo też mogę zauważyć i wiedząc, że będzie mi but śmierdział, świadomie i celowo ją rozdeptać. Ostatni przypadek zdarza się niezwykle rzadko, kiedy spotykamy psie kupy, ale za to bardzo często, kiedy mieszamy się w sprawy naszych bliskich (czyli pakujemy się w g…, które sami sobie stworzyli). W tym wypadku czynimy tak, ponieważ czujemy się zobowiązani, by pomagać naszym bliskim. A „lustro” pokazuje nam, że weszliśmy w g…, choć nam się wydaje, że ratujemy rodzinę lub kogoś, na kim nam zależy. Widzimy, w co wdepnęliśmy, ale mamy nadzieję, że to oczyścimy. A lustro pokazuje nam coś zupełnie innego….
Co nam mówi taka sytuacja?
Otóż mówi tylko o tym, że mamy intencje mieszać się do spraw rodziny (innych) za wszelką cenę. Pokazuje też ową cenę, którą jest zaniżenie wibracji i pogorszenie jakości własnego życia. Kiedy chcemy się z takiej g…nianej sytuacji wyplątać, zaraz dopadają nas wyrzuty sumienia, że kogoś skrzywdzimy wybierając dla siebie lepsze życie. Czy słusznie?
A czy słusznie jest deptać po psich kupach, jeśli reszta chodnika jest czysta?
Świat społecznych wydarzeń funkcjonuje na zasadzie „podobne przyciąga podobne”, a nie „takie samo przyciąga takie samo”. Działa w nim przyciąganie podobnych wibracji i dogrywanie się intencji.
Kiedyś poszedłem robić zdjęcia w plenerze. Była późna jesień i trochę zimno. Piękne widoki i światłocienie jednak przyciągały moją uwagę. W pewnej chwili przykucnąłem, by zrobić interesujące ujecie, a wtedy ziemia pode mną się zarwała i wpadłem do beczki ze śmierdzącą wodą. Tak się pechowo złożyło, że po tym wydarzeniu musiałem w mokrych spodniach przejść na drugą stronę miasta. Szedłem opłotkami i usiłowałem zrozumieć, co pokazuje mi lustro. Czułem, że mi zimno i że śmierdzę. Ale nie o to chodziło. Zastanowiłem się nad faktami: wpadłem do śmierdzącej dziury mając nadzieję na coś pięknego. I tu mnie olśniło. Pragnąc czegoś pięknego musiałem mieć śmierdzące intencje. I tak było w rzeczywistości.
Jeśli potrafisz myśleć logicznie, zrozumiesz nawet w jakiej sprawie śmierdziały moje intencje.
Przyciąganie podobnych wibracji i dogrywanie się intencji jest faktem. Jeśli zrozumiemy, jak to działa, to na pewno będziemy potrafili pojąć, co pokazuje nam świat, jako lustro naszego umysłu.
To dlatego człowiek wypełniony miłością i życzliwością nie przyciągnie do siebie zawistników i złodziei. Ale… zdarzają się wypadki, kiedy ma on intencję przyciągania patałachów, by ich napełniać swą miłością, nauczyć prosperowania, lub przybliżać im oświecenie. W takim wypadku dochodzi do pomieszania intencji i wibracji, a w efekcie do dysharmonii. Patałachy niczego nie zyskują, za to człowiek, który musi się zniżyć do ich poziomu moralnego, intelektualnego i energetycznego, dużo traci. Otoczenie – lustro pokazuje mu wtedy jego własne intencje i efekty kierowania się nimi. A on nie widząc tego, żali się na niewdzięczników, którzy go nie doceniają. Nie zauważa, że oni potrafią w nim dostrzec tylko kogoś, kto się wymądrza i wywyższa. Nie potrafią sobie bowiem wyobrazić, że mógłby ich (we własnym mniemaniu gnojków) traktować poważnie i z czystymi intencjami. On też jest ich lustrem i pokazuje im, że w nich jest dobro, miłość, zdolność do bogacenia się. Oni jednak najczęściej nie chcą widzieć takiego obrazu siebie i interpretują go po swojemu, zgodnie z własną samooceną i intencjami. Widzą w nim g… ponieważ nie potrafią dostrzec w sobie niczego więcej. Na ich usprawiedliwienie niech będzie to, że nikt nie uczył ich rozumieć świata jako lustra. Oni nawet nie rozumieją, że mogą zebrać tylko plony tego, co posiali i łudzą się, że taka filozofia to jest dobra, ale dla głupich wieśniaków.
Ludzie, których do siebie przyciągamy, pokazują nam nasze intencje, a często stan wibracyjny – związany z uczuciami i emocjami.
Dajmy na to, ktoś przyciąga do siebie wariatów. Czy to znaczy, że sam jest wariatem, albo że go ciągnie do szaleństwa?
W pewnych przypadkach może tak być. Zastanów się jednak, kto przyciąga najwięcej wariatów? Dla ułatwienia podpowiem: pomyśl, gdzie znajdują się największe skupiska wariatów?
Brawo! Zgadłeś,! Oczywiście, że w szpitalu psychiatrycznym i w poczekalni do psychiatry.
Tak jak drugiego wariata pociąga psychiatra, tak biednego złodzieja pociąga bogaty… złodziej?
No właśnie niekoniecznie tak jest. Bogaty nie musi być złodziejem, żeby przyciągał biednych złodziei. Bogaty złodziej najczęściej obraca się w towarzystwie podobnych mu. Biedny złodziej również. Ale bywa, że drogi biednego złodzieja i bogatego uczciwego człowieka skrzyżują się. A to dlatego, że dogrywają się intencje. Bogaty i naiwny może być obiektem pożądania dla biednego złodzieja, ale prawdę mówiąc jest on bardziej narażony na podchody ze strony bogatych złodziei. Jednak narażony jest tylko wtedy, gdy przyzwala na to, by ktoś go okradł. A więc jeśli ktoś uczciwy zostanie okradziony, to lustro mówi mu tylko to, że na to przyzwolił. Nie komentuje, jaka była przyczyna owego przyzwolenia. Może poczucie winy, że ma za dużo, że jest za bogaty? Może poczucie winy za zdradzanie żony albo lepsze życie, niż to, na które zapracowali jego rodzice? Albo poczucie, że już tego wszystkiego ma tak dość, że tylko czeka na okazję, by zakończyć działalność gospodarczą? Tak właśnie było z moimi znajomymi, którym interes szedł świetnie, ale którzy nie mieli już czasu na wydawanie zarobionych pieniędzy. Byli wręcz szczęśliwi, kiedy ukradziono im samochód z towarem. Wreszcie znaleźli pretekst, by z tym wszystkim skończyć. Z kolei innego mojego kolegę okradziono tylko dlatego, żeby przestał marudzić, jaki jest biedny. Kiedy policzył wartość tego, co mu jeszcze zostało, to z wrażenia aż dostał zawrotów głowy! Odtąd ma już pewność, że jest bardzo bogatym człowiekiem.
Ukryte intencje są bardzo ważne, jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego spotykają nas pewne „nieprzewidziane” wydarzenia i dlaczego nie udaje nam się coś, nad czym wiele lat pracujemy.
Można stwierdzić, że nasz świat jest taki, jakim sobie go jesteśmy w stanie wyobrazić. Nie pojawia się w nim nic, co jest niezgodne z naszymi wyobrażeniami i intencjami. I pojawia się tylko to, do czego jesteśmy dostrojeni.
Tymczasem wielu domorosłych ekspertów od świadomości zwierciadła żywi przekonanie, że lustro pokazuje nam tylko to, co złe, co dla nas niekorzystne. A jak wytłumaczyć korzystne zdarzenia i zjawiska?
Bądźmy konsekwentni. Jeśli widzimy świat ładnie, to na pewno dlatego, że mamy ładne o nim wyobrażenia. Jeśli świat jest dla nas miłym i przyjemnym miejscem, to dlatego że jesteśmy przekonani, że ma być właśnie taki, a nie inny.
Świat rzeczywiście odbija jak w lustrze nasze przekonania i nastawienia. Nie tylko w szczególnych chwilach, ale w każdej chwili!
Pracę ze świadomością lustra wielu ludziom utrudnia, lub wręcz uniemożliwia, brak wiedzy na temat różnych poziomów wibracyjnych. Wielu z nich twierdzi, że skoro Bóg stworzył świat, to jest on jednakowo doskonały, to wszystkie stworzenia są wypełnione tą samą miłością. Z tego wywodzą wniosek, że nie ma różnic w poziomie wibracji miedzy ludźmi a zwierzętami, nie mówiąc już o różnicach między ludźmi! Zresztą, co to w ogóle jest „jakaś tam” wibracja?! „Przecież wszystko jest boską miłością!”
Ograniczając swój rozwój świadomości tylko do rozmyślań o różnych sprawach, można się pogubić. Pogubiwszy się, można nawet nie rozumieć, co nam świat pokazuje. A świat to przecież różnorodność wibracji! Jedne z nich są dla nas korzystne, inne nie. Jedne harmonizują z sobą, a inne nie. To, co lubi kot, czy mrówka, niekoniecznie wychodzi nam na zdrowie. Dlatego dawnymi czasy ludzie obserwowali, jak w miejscach przeznaczonych na budowę domu zachowują się zwierzęta. Nie budowali go tam, gdzie lubiły przebywać mrówki czy koty. Tam stawiali ule. Natomiast tam, gdzie krowy lubiły wypoczywać, widzieli najlepsze dla siebie miejsce. I żyli w swych domach długo i zdrowo, a pszczółki dawały im wiele miodu. Rozpoznanie tego, gdzie jest dobre miejsce na dom, a gdzie na ul, zawdzięczali umiejętności wskazań lustra, jakim jest świat. Ale też było mnóstwo takich, którzy takimi bzdurami, jak wibracje czy ich harmonia, w ogóle się nie przejmowali i … budowali domy w miejscach chorobotwórczych.
Wielu ludzi twierdzi, że mają czyste intencje wobec siebie, ale nie potrafią oni pojąć, dlaczego źle się czują czy chorują. A przecież choroba wynika z zaburzeń harmonii. Zaburzeniu ulegają wibracje. Zdarza się, że są one nieharmonijne, że zakłócają energię wewnętrzną ciała, a ludzie się upierają, że nie ma dla nich lepszego miejsca, jak przebywanie właśnie w zasięgu ich działania.
Lustro pokazuje im, że nie jest to dla nich dobre miejsce i że mają nieczyste intencje wobec swego zdrowia, ale oni „wiedzą lepiej”. Nie wierzą, że przyczyną ich zaburzeń może być brak harmonii wibracji w otaczającym ich świecie. A ten otaczający ich świat wskazuje wyraźnie na brak harmonii w ich umysłach! Czy to tak trudno pojąć?
Brak wiedzy na temat różnic w poziomach wibracji nie pozwala zrozumieć, dlaczego sok malinowy ma być lepszy od wódki, albo dlaczego mięsko ma być gorsze od banana? Przecież wszystko to są dary Boga. Są, ale… sok malinowy i banan harmonizują z naszymi wibracjami, a alkohol i mięso zawierają ciężkie wibracje śmierci.
Hm. Okazuje się, że ludzie przekonani o tym, iż CAŁY świat jest przepełniony taką samą energią i boską wibracją miłości, raczej nie spożyliby żywności z okolic Czernobyla. Ale… są i tacy, którzy udowodnili, że im to nie szkodzi. Nie piją alkoholu, nie jedzą mięsa, a stosują dietę makrobiotyczną. Ona podwyższa wibracje ciała i powoduje, że nieharmonijne z nimi ciężkie metale zostają wydalone z organizmu.
Kiedy kierując się wiedzą na temat różnych poziomów wibracji pomyślisz dalej logicznie, to pojmiesz, że śmierć nie może być wrotami do duchowego raju, czy wiecznego życia w szczęściu, a cierpienie zasługą, za którą dostajemy w nagrodę miłość. Bo co posiałeś, to i zbierać będziesz.
Lustro pokazuje ci wyraźnie stan twych zasiewów: jeśli spotykasz ludzi szczęśliwych i bogatych, to znaczy, że jesteś otwarty na ich spotykanie. Nie musi znaczyć jednak, że już jesteś gotowy do korzystania z bogactwa. O twej gotowości świadczy fakt, jak ci bogacze cię traktują. A sam fakt ich spotykania mówi tylko o tym, że zasługujesz, by żyć podobnie, jak oni. Ale niekoniecznie za tę samą cenę. I niekoniecznie musisz tak żyć!
Na pewno uda ci się pojąć w pełni świadomość lustra i jej działanie, kiedy rozwiążesz koan:
Oko za oko, ząb za ząb, więc dlaczego d..a za pieniądze?
Na koniec jeszcze małe ćwiczenie:
Pomyśl o kimś, komu zazdrościsz talentu, zdrowia, szczęścia, powodzenia, bogactwa.
Nie ma nikogo takiego?
No to pomyśl o kimś, kogo podziwiasz, chciałbyś naśladować… Może to być nawet Bóg. Jakie jego cechy chciałbyś mieć?
A teraz zastosuj afirmacje:
(to wszystko) jest już teraz we mnie.
Zauważam (to wszystko) w sobie.
Doceniam (to wszystko) w sobie.
Kiedy to przerobisz, będziesz mieć największy pożytek ze świadomości zwierciadła. A kiedy już zaakceptujesz, że masz w sobie boskie cechy, wówczas twoje lustro pokaże ci bosko doskonały obraz świata. Obraz, w którym wszystko jest na właściwym miejscu, niezależnie od tego, jakie ma wibracje. I ujrzysz siebie w dobrej relacji z harmonijnymi wibracjami i w żadnej relacji z nieharmonijnymi. Jeśli bowiem w twym umyśle będą niepodzielnie panować miłość i harmonia, to w twym życiu nie będzie już miejsca na dysharmonię i na cokolwiek, co nie jest miłością.
artykuł pierwotnie opublikowany 14.02.2002 r. w starym wydaniu cudownegoporatlu