Chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z pięknego, aktywnego wypoczynku w Chorwacji, nad Adriatykiem na pełnej słońca wyspie Krk.
W dniach 30.08 – 10.09.2010 brałam udział w obozie Tai chi, Qi gong, kuchni makrobiotycznej oraz nauki masażu Shiatsu, a wszystko zgrabnie połączone znakomitym wypoczynkiem. Codziennie uczyliśmy się bądź doskonalili ( w zależności od stopnia zaawansowania) Tai chi i Qi gongu przy troskliwym , wyrozumiałym nauczycielu – Kasi Miernickiej. Z miłością dbał o nasze żołądki (makrobiotyka), a także z wielką łagodnością uczył nas masażu Shiatsu Stefan Poprawa.
Wczesnym przedpołudniem 30 sierpnia wygodnym autokarem wyruszaliśmy z warszawskiego Mariensztatu.
Podróż była przyjemna i upływała nam na pogawędkach, oglądaniu ciekawych filmów. W nocy wszyscy zapadliśmy w sen, a rano obudziły nas słoneczne widoki mijanej Słowenii oraz Chorwacji. Na wyspę dostaliśmy się Krckim Mostem o długości 1430 m. Wyspa słynie między innymi z cenionego wina Vrbnicka Zlahtina. W doskonałych nastrojach dojechaliśmy do miejscowości Silo gdzie znajdowały się nasze kwatery. Zamieszkaliśmy w bardzo wygodnych apartamentach.
Ranki rozpoczynaliśmy, pod troskliwym okiem Kasi, godzinnymi, leczniczymi ćwiczeniami Qi gongu. Na tę aktywność Kasia wybrała urokliwe miejsce na samym brzegu lazurowo mieniącego się morza. Ćwiczenia dodawały energii i wprawiały nas w doskonały humor.
10 minutowy spacerek do naszej obozowej jadalni pod chmurką dobrze robił naszym apetytom. Wyobraźcie sobie kociołek z aromatyczną, gorącą zupą, którą codziennie przygotowywał dla nas Stefan , potem kasze na kilka sposobów, warzywa, pasty i pieczywo. Wspaniałe, królewskie śniadania.
Godzinka odpoczynku w budzącym się słońcu, zerwana i z przyjemnością zjedzona figa z pobliskiego drzewa. Karimaty w ręce i nauka masażu Shiatsu na pobliskiej łące. To wielka przyjemność kiedy nauczycielem jest Stefan – łagodnie płynące słowa i ruchy – harmonia.
Po przedpołudniowych zajęciach 6 godzinny czas wolny, który przeznaczaliśmy na kąpiele w czyściutkim Adriatyku, opalanie na skałach, filiżankę aromatycznej kawy w miejscowej kafejce lub wycieczkę (tramwajem wodnym) do najbliższej miejscowości. Około 16.00 spotykaliśmy się na obiadokolacji , aby z przyjemnością zakosztować makrobiotycznych wegańskich smakołyków przygotowywanych przez Stefana i jego śliczną córeczkę.
Godzinna przerwa upływała nam na pogawędkach, wymianie ciekawych informacji i odpoczynku. Około 17.00 – 18.00 zbieraliśmy się na łączce, która o tej porze pachniała tymiankiem, dziko rosnącym oregano i innymi aromatycznymi ziołami – rozpoczynała się 1,5 godzinna sesja Tai chi, którą tak pięknie prowadziła Kasia.
Wieczorami, w kręgu spotykania z naszymi nauczycielami, niesamowite wykłady z szeroko pojętej ekologii , długie dyskusje, wyjaśnianie wątpliwości i oczywiście bezmiar śmiechu i dobrego humoru.
Wieczory okazały się doskonałe na spacery miejscową promenadą, przesiadywanie w malutkich , przytulnych knajpeczkach.
Zrobiliśmy także całodzienną wycieczkę objazdową zwiedzając duży ośrodek wypoczynkowy Baska, kościół św Łucji w Jurandvorze gdzie odnaleziono jeden z najstarszych zabytków języka chorwackiego – kamienną tablicę zapisaną głównie głagolicą – tzw. bascanską plocę z ok. 1100 r. n.e. Zwiedziliśmy także uroczą miejscowość Vrbnik, gdzie wytwarzane jest cenione w Chorwacji wino.
Wspólnie przy ogromnej pomocy i zaangażowaniu Lucjana piekliśmy ekologiczny chleb.
Wspólnymi siłami pod kierownictwem Stefana przygotowywaliśmy wegetariańskiego sushi i samosy. Kiedy padał deszcz graniem na fletach z przytupem (Stefan)przy akompaniamencie wszystkiego, co pod rękę weszło i wydawało dźwięk oraz specjalnym hawajskim /góralskim zaśpiewem (reszta grupy) z dobrym rezultatem przywoływaliśmy słońce.
Wypoczynek był znakomicie skomponowany. Wszyscy uczestnicy dzieli się chętnie swoimi przemyśleniami i doświadczeniami dotyczącymi samodoskonalenia i rozwoju.
Silo Chorwacja wrzesień 2010 to znakomita zabawa oraz dużo dobrego dla ciała, umysłu i duszy .
Z tego miejsca chcę podziękować Kasi i Stefanowi za wspaniałe prowadzenie zajęć oraz Mariuszowi za świetną pieczę nad wszystkimi i wszystkim
Na zakończenie dodam, iż zabraliśmy z Polski ekologiczne, organiczne produkty spożywcze ze sklepu Żółty Cesarz – tak więc żywność nie tylko wzmacniała nas, ale jednocześnie oczyszczała nasze organizmy, co mogę w 100% potwierdzić
Podróż powrotna upłynęła pod znakiem dobrej zabawy, na częstych przystankach dla rozprostowania „kości” i ku przyjaznemu zainteresowaniu innych ćwiczyliśmy Qi gong.
Obładowani świeżymi, suszonymi figami (które były suszone na słońcu przez naszych gospodarzy), miejscową oliwą z oliwek, winem i rakiją pełni wrażeń wracaliśmy do kraju.