„Kiedy uczeń jest gotowy pojawia się mistrz” .

Jestem przekonana, że jako droga duchowa reiki  harmonizuje nas na wszystkich poziomach naszej egzystencji. Wprowadza ład i porządek do ciała, umysłu, ducha czyniąc nas i nasze życie pełniejszym.

Właśnie mija tydzień od mojego „pasowania” na mistrza nauczyciela reiki, Mistrzem, który tego dokonał jest Zosia. Dziękuję i jestem Ci niezmiernie wdzięczna Kochana Mistrzyni. Inicjacja  była wspaniałym przeżyciem, bardzo wyraźnie odczuwałam miejsca na ciele, które Zosia „namaszczała”. Zapadłam w błogostan i ogarnął mnie wielki spokój – jeden z bardziej wzniosłych i pięknych momentów w moim duchowym życiu.

A oto relacja dotycząca kilku „cudów” z tego tygodnia.

I „cud”

Od  pewnego czasu poszukiwałam odpowiedniej osoby, która pomogłaby mi w pewnej mojej dolegliwości. Odwiedziłam wielu fizjoterapeutów, homeopatów,  osteopatów z bardzo miernym rezultatem.  4 dni temu posłałam mojej nóżce – bo o nią chodzi reiki z intencją skutecznej pomocy w wyleczeniu. Niesamowite było to, że następnego dnia skontaktowała się ze mną koleżanka, z którą nie miałam kontaktu od 30 lat. Okazało się, że  mamy bardzo podobne zainteresowania, a ona w Kanadzie ukończyła studium  medycyny alternatywnej. Rozmawiałyśmy o tym, co działo się w naszym życiu przez ten szmat czasu. Temat zdrowia wypłynął „sam” tak spontanicznie. Otrzymałam od niej bardzo cenną wskazówkę dotyczącą leku homeopatycznego, który według niej byłby mi pomocny.  Już mam go i zażywam, a co najważniejsze widzę dużą poprawę.

II „cud”

Wszystko nabiera przyspieszenia. Następny z „cudów” –  kilka dni temu rano po obudzeniu leżąc jeszcze w pościeli zadałam pytanie „Czego mi w  tym właśnie momencie mojego życia najbardziej potrzeba?”  załącznikiem do pytania była Miłość niesiona na skrzydłach Symbolu Reiki z intencją znalezienia najlepszej dla mnie odpowiedzi. Właśnie miałam zamiar wstawać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, w myślach przebiegłam osoby, które mogłyby mnie  rankiem odwiedzić i nic nie wymyśliwszy  zapytałam:” Kto to? – listonosz” .W progu stanął znajomy listonosz z przesyłką w dłoni. Podpisałam, podziękowałam i jak małe dziecko cieszące się z paczuszki otworzyłam ją pospiesznie.   Ku mojemu zdziwieniu w kopercie leżała sobie mała książeczka autorstwa  Tchin Nhat Hanh  „ Spokój Umysłu – jak być w pełni obecnym” . W tym momencie przypomniałam sobie, że redakcja prosiła, abym zrecenzowała książkę, zgodziłam się i na tym koniec, żadnej odpowiedzi przez 3 tygodnie, zapomniałam o całej sprawie. I nagle olśnienie – ta książka to odpowiedź na przed chwilą postawione pytanie. Bardzo się wzruszyłam i dłuższą chwilę wyrażałam wdzięczność poprzez wysyłanie reiki   redakcji, autorowi, mistrzyni i oczywiście listonoszowi J

 

Nekla, 30.06.2015