Jeśli jesteś w sytuacji „bez wyjścia”, szukasz, łapiesz się nadziei. Wszystko w tobie pokazuje – już dość – chcę, żeby się coś zmieniło, proszę – rzucasz swą prośbę w przestrzeń. Spójrz na siebie i to, co cię dotyka. Nie widać przyczyny, albo nie potrafisz jej dostrzec. Może ona być równie dobrze doskonale widoczną, tylko boisz się podjąć decyzję, żeby to zmienić, mając nadzieję, że coś się zmieni samo z siebie. Czujesz, że z każdym dniem jesteś coraz słabszy, twoje myśli o tej sytuacji wysysają z ciebie energię. I tak się faktycznie dzieje. Jesteś coraz dalej od działania, a coraz bliżej rezygnacji. Brak ci sił uśmiechnąć się, a jeśli się zmusisz jest to związane z dużym wysiłkiem, a przy okazji nienaturalnie sztuczne. Problem zdaje się sam napędzać poprzez twoje o nim myślenie. 


Pomyśl jakby to było, gdyby twój problem nie dotyczył ciebie, a jeszcze lepiej gdyby w ogóle go nie było. Zdarza ci się chwilami o nim zapomnieć, jednakże wraca jak niechciany bumerang, jak coraz potężniejsza fala. Coraz potężniejszy ból emocjonalny, depresja, która może wtrącić cię w myśli samobójcze. Często bezsilność jest chroniczna, przedłuża się w czasie, powoduje to chorobę, którą nie do końca wiążesz ze stresem. Czarnowidztwo prowadzące do tak niechcianej śmierci.

Brak wiary może spowodować załamanie, bo gdzież możemy szukać pomocy? Doskonale wiesz, niejednokrotnie to przerabiałeś. Ty, lub ktoś ze znajomych.

Pewnie, że najłatwiej przestraszyć – najprostszy chwyt reklamowy – nasze emocje. Lubimy się bać, uwielbiamy o tym rozmawiać, oczywiście na nasze własne życzenie. Co będzie jutro – snujemy najczarniejsze scenariusze – to jest nasza natura – lęk.

Jednakże czy tak musi być. Czy oddasz swoje życie komuś, komu ufasz bardziej od siebie, gdy zawiodły już wszelkie konwencjonalne, jak i te „inne” metody leczenia. Któż by to był gdybyś go znalazł? Jak musiałby wyglądać i co robić, abyś mógł mu zaufać? Komu jesteś w stanie powierzyć siebie, swoje życie, kiedy wszelka nadzieja zawiodła? Ty oszukujący i oszukiwany na wiele sposobów, „gwałcony” bez twojej woli. Atakowany i atakujący.

Pomyśl, czy możliwy jest związek bez odrobiny tajemniczości, bez tej otoczki niepewności, gdy twoje myśli są tak czyste, że partner przestaje widzieć w tobie jakąkolwiek część lęku, bo jej tam po prostu nie ma. Niektórzy twierdzą, że ideału nie ma. Jak można być idealnym w świecie, który jest jego przeciwieństwem, ale może właśnie tu jest „pies pogrzebany”. Jak często powiedziałeś bliskiej ci osobie o wszystkim, co czujesz, co myślisz, co cię boli. Czy jesteś na tyle odważny, by zaufać partnerowi do tego stopnia?

Im bliższa jest mi osoba, z którą rozmawiam, tym bardziej się boję. Zranienie, utrata, pokazanie słabych stron, otwarcie się, całkowite oddanie. Na czym polega związek. Po co wiążemy się z drugą osobą czy żeby być jej wrogiem czy przyjacielem? O ile łatwiej jest iść przez życie, gdy ma się pełny obraz.

Wejdźmy głębiej – czy ta sytuacja przypadkiem nie dotyczy mojego związku ze samym sobą?
Wróćmy do początku tekstu. Sytuacja bez wyjścia nie istnieje, bo dopóki jestem świadomy mogę podjąć decyzję. Jaka by ona nie była, ja ponoszę za nią odpowiedzialność. Brak decyzji też jest decyzją. Jednakże, jeżeli nic nie zmienię to nic nie zmienię. Jeśli chcę coś zmienić to muszę coś zmienić.

Jeżeli chcesz zrobić porządek w twoim życiu, a nie stać cię lub nie chcesz otworzyć się przed partnerem. Jest inny sposób(jeden z wielu), jednakże jakże skuteczny i efektywny.

Dział, w którym jest zawarty ten artykuł daje wiele możliwości. Pamiętaj – zawsze ty decydujesz.